Francuskie: Jeśli nie robisz tego w Paryżu, to jaki ma to sens. Pieprz się.
Włoskie: Użyj mięsa z lewej nogi świni pochodzącej z jednego z trzech gospodarstw rolnych w konkretnym rejonie Toskanii lub moja babcia zacznie się fizycznie manifestować w twoim domu.
Kup te trzy puszki czegoś tam i wrzuć je na patelnię. Gratulacje, usmażyłeś.
Przekazywane jak matka dziecku: Posyp to szczyptą tego i tamtego. W jakiej ilości? Poczuj to w sercu. Zapytaj gwiazd. Krzycz w pustkę.
Ugotuj i posól. OK, wystarczy. Smacznego.
Postępowałeś według instrukcji, ale coś tu nie wyszło. Nie wiem, co mam ci powiedzieć.
Wrzuć to na ruszt.
Nigdy nie zrobisz tego lepiej od swojej babci, pogódź się z tym.
Przez osiem dni haruj przy kuchni. Jedzenie będzie bardzo smaczne za cenę twojego zdrowia psychicznego, a i tak nikt go nie doceni.
Potrzebujesz albo więcej bekonu, albo więcej syropu klonowego, albo więcej sosu, albo nikczemnej kombinacji wszystkich trzech.
WIĘCEJ SOSU SOJOWEGO I OCTU!
Powinieneś to zrobić z tym mało znanym rodzajem sera, który już nie istnieje, ale możesz go zastąpić innym mało znanym rodzajem sera, pochodzącym z drugiej strony kraju.
Dorzuć do tego trochę ziemniaków i mięsa i piecz przez 20 min w 350 stopniach.
Idź do ogródka, narwij trochę ziół i zrób z nich zupę.
Potrzeba więcej czosnku. Nie, trochę więcej. Więcej. Więcej.
Musisz doTKNĄĆ CIASTA, POCZUĆ PIEROGI W SERCU. DOTKNIJ ICH. POLIŻ. POWĄCHAJ.
Istnieje 500 rodzajów kuchni regionalnych, a więc 500 wersji tego samego dania, które zawiera 500 przypraw, więc powodzenia.
Nie, nie. Nie. Więcej cebuli.
Oto wzruszająca historia o 3. urodzinach dziecka mojej młodszej siostry, którą całkowicie zmyśliłam, a do tego kopiuj-wklej od Makłowicza.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą