Całkiem sympatyczny film, tylko nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to jest historia ojca Abe'a z Hellboya

ja mialam skojarzenia z Amelią

Idę w niedzielę. Warto?

:discordia z Amelinium

:gogosiek to zależy czego oczekujesz. Ogólnie dobrze zrealizowany film, w klimacie lat '50. I widac po nim rękę del Toro.

A idąc bez oczekiwań dalej warto?

:discordia pierwsze co mi się skojarzyło to klimat z filmów Jean-Pierre Jeuneta.

Niestety film jest zbyt ckliwy. Spodziewałem się, że główna bohaterka stanie się tłumaczem tego stwora.

Taka bardziej hardkorowa, feministyczna wersja "Plusku" z Tomem Hanksem. Fajnie, że del Toro wrócił do formy po beznadziejnym "Pacific Rim".

Dla mnie super. Coś na kształt filmów z lat sześćdziesiątych, tylko trochę...hmm...odważniejsze

znajoma myślała, że może iść z dzieckiem bo taka fajna historia o przyjaźni międzygatunkowej

:discordia ale poszła w końcu? Bo dziecko mogło sporo się nauczyć już od pierwszej sceny

nie, zrobilo mi sie jej szkoda i przestrzegłam

Podstawowa kwestia, ten film to bajka i wyłącznie bajka. Jeśli ktoś oczekuje czegoś więcej, to się zawiedzie. Jeśli miałbym ten film do czegoś porównać to jest to Splice w klimacie Amelii. Przepięknie wykreowany, cudowny klimat pełen wspaniałej muzyki. Kreacje postaci i gra aktorska na naprawdę wysokim poziomie. Sam pomysł niezbyt oryginalny co prawda, ale mi to w niczym nie przeszkadzało. Ogląda się przyjemnie, nie przynudza, cieszy oko i od początku czuć, że wszystko skończy się happy endem. Należy jednak nadmienić, że pomimo charakteru bajki, istnieje kilka scen naprawdę drastycznych, tak naprawdę, robią tym większe wrażenie, że są na tyle inteligentnie wplecione, że poprzedzone są zazwyczaj mniej lub bardziej miłymi scenami. Dla mnie jest to 9/10, ale ja Splice i Amelię oceniłem na 8/10.

Ja wiem, czy tylko taka bajka... Jakieś przesłanie ma.


SPOILER ALERT

Jakby nie było miłość kobiety do tego stwora jest dla większości ciężka do zrozumienia. Są komentarze, że jest śmieszna, obrzydliwa itd. Ale przecież o to tam chodzi. Trzy, powiedzmy główne postacie, są odizolowane społecznie ze względu na swoją "inność". Na nas teraz nie robi wrażenia milość homoseksualna, międzyrasowa, czy do osoby niepełnosprawnej. Na ludziach ileś tam dekad temu robiła takie samo wrażenie jak na dziesiejszych scena w łazience. Według mnie zostało to świetnie przedstawione.

:gogosiek Zazwyczaj to właśnie bajki mają morał/przesłanie

:gogosiek no właśnie
Tamte rodzaje miłości są już "oswojone". Ale nadal źle patrzy się na miłość międzygatunkową

Czyli co powinien mieć film fantasy, żeby nie być "tylko bajką"?

cycki
o, wait

:gogosiek Bajka ma swoje własne ramy i tak jak fantastyka nie musi być bajką, tak jak i bajka nie musi być fantastyką. Bajki rządzą się własnymi prawami, i pomimo tego, że mogą silnie się od siebie poszczególnie różnić, to jednak mają cechy wspólne. W tym konkretnym przypadku o tym, że jest to bajka/baśń świadczą na przykład narrator, który nawet wprost rozpoczyna typowo dla baśni "za górami, za lasami...", brak bezpośredniego umiejscowienia w czasie, silnie zarysowane postaci pozytywne i negatywne, przemiana jednego z bohaterów, triumf dobra nad złem (bardzo oczywisty i mocno zaakcentowany), szczęśliwe zakończenie, nie mówiąc już o tym, że na samym początku mowa jest o księciu i księżniczce Jeśli Cię :Gogośku interesuje, to mogę temat opisać nawet szerzej :P