@jakubfk Fajny przykład z tym Poznaniem i Amsterdamem. Jako że mieszkam w Poznaniu, a w Amsterdamie bywam okazjonalnie to pozwolę sobie na mały komentarz. W sumie dość dobre zestawienie, bo miasta o podobnej wielkości, Amsterdam bardziej ludny, ale nie jest to przepaść. No i ważna rzecz - w Poznaniu mamy od 8 lat proekologicznego prezydenta, wielki fan ścieżek rowerowych, nowoczesny, prospołeczny itd...
No to do konkretu, w Amsterdamie mamy:
- 5 linii metra
- biznes zlokalizowany w dobrze skomunikowanych dzielnicach zewnętrznych
- w zasadzie wszystkie uniwersytety zlokalizowane w centrum
- Centrum - jest prawdziwym sercem miasta - jest ośrodkiem akademickim, kulturalnym, handlowym, turystyczny i co najważniejsze i jest świetnie skomunikowane
- całe centrum poszatkowane jest kanałami, co dodaje krajobrazowi miejskiemu mnóstwa uroku
- cała Holandia jest płaska jak stół a rower ma chyba status dobra narodowego.
- efekt - w centrum miasta prawie nie ma samochodów, za to mnóstwo pieszych i rowerzystów (potrącenia rowerowe są nagminne)
W Poznaniu
- Nie ma dzielnic biznesowych, są tylko mieszkalne. Duże firmy są na peryferiach miast, a zakłady produkcyjne w okolicznych gminach. Bardzo dużo ludzi dojeżdża do Poznania samochodem z podpoznańskich okolic i w drugą stronę - sporo osób jeździ z Poznania do odległej o te kilkanaście kilkadziesiąt kilometrów pracy. W większości przypadków jedyny możliwy dojazd to samochód
- największy uniwersytet został zlokalizowany w urokliwej okolicy, w otoczeniu lasów - na rubieżach gminy ok 10 km od centrum miasta, ze słabym dojazdem.
- w myśl tezy
"Po prostu w którymś momencie człowiek, który absolutnie nie musi jechać w dane miejsce samochodem, wybierze inny środek transportu" przeorganizowano centrum. Zbudowano wiele ścieżek rowerowych kosztem parkingów oraz części ulic
Po czym... zlikwidowano poznański rower miejski.
W kwestii krajobrazu trwa też szeroko zakrojona rekultywacja miejskich terenów betonowych. Dużym nakładem sił i środków tworzone są szerokie betonowe chodniki, place, krawężniki, nawet klomby są betonowe. Betonowa architektura wzbogacona jest modną obecnie industrialną, stalową słupkozą, żeby ludzie nie parkowali, na tym betonie, bo się poplami.
No i jest efekt! Jakkolwiek okazuje się, że teza nie do końca prawdziwa. Okazało się, że "człowiek, który absolutnie nie musi jechać w dane miejsce samochodem" po prostu tam w ogóle nie jedzie.
Poznań jest jednym z najszybciej wyludniających się miast, a centrum to gnijący trup. Na samym Starym Rynku zostały już chyba tylko żenujące pijalnie wódki i burdel, handel został zabity i występuje już właściwie tylko w sklepach wielkopowierzchniowych, a gastronomia dogorywa. Skoro nie można pojechać do centrum na zakupy, a studenci mają do centrum daleko, to nic się tam też nie dzieje. Nie nie twierdzę, że jest to wyłącznie efekt utrudniania życia kierowcom, Raczej doceniam całą skoordynowaną akcję, która ma na celu zniechęcić ludzi do miasta i zachęcić ich do wyprowadzki. Tym sposobem cel faktycznie został częściowo osiągnięty - ograniczono ruch samochodów w centrum, jednakże nie został on zastąpiony innego rodzaju transportem, po prostu centrum umarło.