co jakiś czas słyszałem o biedronkowych macantach pieczywa grzebiących w całym pojemniku, ale myślałem, że za Odrą ludzie nieco bardziej przyzwyczajeni do jednorazowych rękawiczek i szczypiec. Do wczoraj. W Kauflandzie jakiś niechluj wybierał bułki i trzymając w górze klapkę pojemnika soczyście kichnął, po czym otarł nos rękawem i spokojnie odszedł. Mnie witki opadły. Od wczoraj kupuję tylko do samodzielnego dopiekania.

Jak są rękawiczki albo szczypce to zawsze się znajdzie ktoś, kto to oleje. To nie trzeba dużej wyobraźni.

Ja się tam nie przejmuję, bo jakby się tak zastanowić to poza domem by trzeba się poruszać w kombinezonie i odkażać wszystko, co się wnosi

zialena82 a myślisz, że jak pani w piekarni kichnie na pieczywo albo jej spadnie na ziemię to wyrzuci?

A jakby widziała co się w piekarniach odjaniepawla

A w lidlu we Włoszech pojemniki z pieczywem się nie otwierają tylko spycha się zawartość takim popychaczem na bok i wypada do korytka ta sztuka która sobie wypchnelismy. Cudowne rozwiązanie i powinno być standardem. Z owocami trudniej. Ew pakowane już w koszyczkach z folia.

Ale największa plaga to są mięsa. Coś się we mnie gotuje jak widzę ze jakaś Grażyna się rozmyśliła co do tej polędwicy pół kilo i dyskretnie odkłada ją na randomową polke. Jeszcze rozumiem przy kasie ze odda ale gdzieś miedzy chipsy wciskać... a obsługa znajduje za 2h i wrzuca spowrotem do lodowki o0

:thurgon

Kilka razy już o tym wspominałem, piekarnie to siedlisko brudu. Raz w roku zamalowuje się cały syf, oczywiście tuż przed inspekcją sanepidu. Co kilka lat zdrapuje się wszystkie te warstwy brudu i farby i jedzie od nowa. I tak jest wszędzie.

No spoko, ja też się nie przejmuję takimi głupotami, bo wiem, że brud jest wszędzie i gdyby przed nim się chronić to można popaść w paranoję. Tylko takie rzeczy działają na wyobraźnię i się odechciewa Kilka dni temu przy mnie jakaś starsza Pani przemacała wszystkie kilka bułek w niewiadomym celu. Gdybym nie widział to bym wziął, a tak to mi się odechciało

W sklepie, w którym kupuję rano pieczywo, zakupy robi też koleś, który bułki wybiera "gołymi rękami" i pakuje je bezpośrednio do koszyka (bez żadnych woreczków, torebek papierowych, itp.). Potem ładuje to bezpośrednio do takiej zwykłej kraciastej, szmacianej torby. A taki koszyk, czy zapewne nieprana torba to dopiero musi być siedlisko różnorakiego mikrosyfu.

Znalazłam świetny sposób na macane przez innych pieczywo, sama piekę chleb i bułki

Ja za każdym razem, jak widzę takiego macanta bez rękawiczek, to go soczyście opierdalam. Na tyle soczyście, że zaczyna się przyglądać temu kilka osób. Działa.

Jedyna możliwość zakupienia niemacanego, to poczekać na moment zasypu koszyka świeżym wypiekiem.

Pieczywa od dawna nie kupuję i takie macanie to jeden z powodów przez które tego nie robię. Poza tym własne pieczywo jest tak banalnie prosto zrobić, że nie widzę sensu w tym, by takie wymacane kupować. Dla mnie terapią szokową był pewien dziadek z brudnymi rękami macający bułki po czym je odkładając, bo zapewne nie spełniały norm unijnych A to nie wszystko, bo wcześniej wziął woreczek na zapakowanie bułek i obślinił palce by go otworzyć. Macanko było potem Chyba przemacał wszystko co było w koszyku. Ma ktoś jeszce ochotę na sklepowe pieczywo?

Podobnie jak zialena82 nie kupuję pieczywa, do którego dostęp mają klienci. Nigdzie. Tak samo jak nie piję napojów bezpośrednio z puszek - chyba, że mam możliwość umycia wieczka albo przynajmniej wytarcia czymś dezynfekującym.

Ej, i tak nie kupujecie pieczywa ale opierdalacie macantów? Bez sensu

:taciak jak miał na dłoniach rękawiczki, to chyba wszystko w porządku?

:max_iol
... bo pakowane owoce przyjeżdżają ze sterylnego laboratorium...
Pakują imigranci za najniższą krajową i mają wszystko w d...