Joe Monster, pogrążony w bólu i cierpieniu, chciałby na ręce pana ex-prezydenta USA złożyć szczere kondolencje z powodu zgonu pieska. To wielka strata dla mnie samego, mojej rodziny, mojego miasta, mojego kraju.
W nieutulonym żalu zaczytywałem się w informację którą podał za agencjami światowymi PAP. Dołączam się niniejszym do grona pogrążonych w żalu przywódców duchowych oraz politycznych tego świata.
Buddy, pies byłego prezydenta Billa Clintona, został zabity przez samochód w pobliżu domu Clintonów w Chappaqua, w stanie Nowym Jork - poinformowała w czwartek policja.
Funkcjonariusz policji powiedział, że Buddy - brązowy retriever - w środę po południu wybiegł na ruchliwą drogę wprost pod koła samochodu. Kierowca, którego personaliów nie ujawniono, nie był winien wypadku i nie miał możliwości, by go uniknąć.
Rzeczniczka Clintona Julia Payne powiedziała, że ani byłego prezydenta, ani jego żony senator Hillary Rodham Clinton nie było w tym czasie w domu.
Państwo Clintonowie w oświadczeniu przekazanym przez rzeczniczkę wyrazili smutek z powodu straty oddanego towarzysza, który dostarczał nam wiele radości. (mk)
Przepraszam niniejszym za spóźnienie ale niestety samolubnie byłem wtedy na urlopie i oddawałem rozkoszom cielesnym.
Zapraszam was, moi drodzy do dołożenia i swojej cegiełki do tych skromnych kondolencji.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą