Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Aktor i komik trafnie podsumował, w jaki sposób Hollywood wyciąga wnioski – Filmoteka Joe Monstera

44 843  
165   56  
Dzisiaj:
  • Lamborghini z „Wilka z Wall Street” wkrótce będzie do kupienia
  • George Lucas tak bardzo nie wierzył w sukces „Gwiezdnych wojen”, że nie przyszedł nawet na premierę
  • Disney+ podnosi ceny abonamentu w Polsce
  • Twórcy netflixowego „Wiedźmina” mają pomysł, jak wytłumaczyć zmianę głównego aktora? Fani mają swoją teorię

#1. Aktor i komik trafnie podsumował, w jaki sposób Hollywood wyciąga wnioski



Aktor i komik Randall Park promuje ostatnimi czasy swój nowy film „Shortcomings”. W jednym z wywiadów mocno skrytykował współczesny przemysł filmowy głównie za wnioski, jakie wyciągają zarówno z sukcesów, jak i z porażek. Tym razem jednak skupmy się na tym pierwszym.

Jego wypowiedź dotyczyła konkretnie filmu „Barbie” i faktu, że radzi on sobie tak dobrze (w kinach na całym świecie ze sprzedaży biletów udało się już zarobić ponad miliard dolarów). Branża jednak wyciąga błędne wnioski, co aktor postanowił wytknąć:

Mam wrażenie, że ogólnie branża filmowa wyciąga złe wnioski. Przykładowo, „Barbie” to ogromny hit, a myślenie [teraz] jest takie: „Róbmy więcej filmów o zabawkach!”. Nie. Róbmy więcej filmów stworzonych przez kobiety i opowiadających o kobietach!
Mattel idąc za ciosem, pracuje już nad kolejnym filmem. Tym razem ma on opowiadać o Polly Pocket. Czy doczekamy się sukcesu na miarę „Barbie”? Zobaczymy, choć śmiem w to wątpić.

#2. Lamborghini z „Wilka z Wall Street” wkrótce będzie do kupienia


W filmie „Wilk z Wall Street” oprócz przepięknej Margot Robbie mogliśmy zobaczyć coś równie pięknego. Chodzi o białe Lamborghini Countach 25th Anniversary. To właśnie tym samochodem woziła się główna postać i to właśnie ten samochód był przez DiCaprio dość często rozbijany na ekranie.

Okazuje się, że pojazd niebawem trafi na aukcję. Będzie on licytowany w siedzibie Sotheby's w Nowym Jorku. Pomyślicie pewnie, na cholerę komu tak poobijane auto? W filmie brały udział dwa różne egzemplarze tego samego modelu i jeden z nich został mocno pokiereszowany, podczas gdy drugi pozostał nietknięty. I to właśnie ten drugi trafi pod młotek.

Sprzedawcy przewidują, że aukcja może osiągnąć wynik nawet 2 mln dolarów, co zapewne się stanie, ponieważ jest to prawdziwie unikatowy egzemplarz, choćby przez wzgląd na swoją historię.

Dla przypomnienia dodam tylko, że Lamborghini Countach było produkowane w latach 1974 – 1990 w kilku wersjach. W filmie wzięła udział ta najlepiej wyposażona, a więc 25th Anniversary. Fani szybkiej jazdy na pewno odnajdą się w pojeździe, ponieważ jest on w stanie się rozpędzić do 295 km/h dzięki silnikowi V12 o pojemności 5,2 l i mocy 449 KM.

https://youtu.be/1huYsSOYlVo

#3. George Lucas tak bardzo nie wierzył w sukces „Gwiezdnych wojen”, że nie przyszedł nawet na premierę


„Gwiezdne wojny: część IV – Nowa nadzieja” to film bez wątpienia ważny w historii kinematografii. Przetarł on pewne szlaki i wysoko zawiesił poprzeczkę dla wszystkich dzieł, które nadeszły w późniejszych latach. Jednak było to coś tak nowego dla świata, że nawet sam reżyser George Lucas nie wierzył w sukces swojego przedsięwzięcia.

Był on sceptyczny do tego stopnia, że zamiast wybrać się na premierę filmu, pojechał sobie na Hawaje wraz ze swoim przyjacielem Stevenem Spielbergiem:

Nie wierzyłem, że film osiągnie sukces. Pokazałem wczesną wersję moim znajomym, ale była ona wypełniona głównie scenami ze starych obrazów wojennych i tego rodzaju rzeczami. Obejrzeli to i powiedzieli: „Biedny George. Co ty sobie myślałeś”.
Wszyscy oczywiście wiemy, jak było naprawdę i wiemy również, że „Nowa nadzieja” była jednym z ważniejszych dzieł w historii kinematografii. Już pierwszego dnia zarobił 1,5 mln dolarów, a łącznie mógł pochwalić się przychodem na poziomie 775 mln dolarów, co na tamte czasy stanowiło potężną sumę pieniędzy.

#4. Disney+ podnosi ceny abonamentu w Polsce


No i stało się to, czego się wszyscy obawialiśmy. Po podniesieniu stawek abonamentowych w niektórych krajach na Disney+, przyszła pora i na nas. Jak widać, w tej kwestii Disney o nas pamiętał, choć tym razem akurat nikt od niego tego nie oczekiwał.

Nowe stawki abonamentowe wejdą w życie już 6 grudnia tego roku. Będzie to doskonały prezent na mikołajki dla wszystkich abonentów Disney+ z 28 krajów na świecie (w tym Polski). O jakich podwyżkach jednak mowa? Niestety całkiem sporych.

Miesięczny abonament w standardowej wersji wzrośnie z 28,99 zł do 37,99 zł miesięcznie. Z kolei roczna subskrypcja podrożeje z dotychczasowych 289,90 zł za 12 miesięcy do 379,90 zł za 12 miesięcy użytkowania. Jeśli więc zamierzacie korzystać z platformy na dłużej i nie chcecie z niej rezygnować, to radziłbym przed 6 grudnia tego roku zakupić roczny abonament. Wtedy podwyżka was ominie przynajmniej na kolejne 12 miesięcy od chwili zakupu.

Disney+ chyba za wszelką cenę stara się do siebie zrazić dotychczasowych klientów. Najpierw grożenie ograniczeniem możliwości korzystania z jednego konta pod różnymi adresami, a teraz podwyżki. Jako pocieszenie chcą jednak rzucić nam tańszy abonament z reklamami, co część osób zapewne przyjmie z uśmiechem na twarzy, jak miało to miejsce w przypadku Netflixa.

#5. Twórcy netflixowego „Wiedźmina” mają pomysł, jak wytłumaczyć zmianę głównego aktora? Fani mają swoją teorię


Jeśli choć w najmniejszym stopniu interesujecie się nadal „Wiedźminem” od Netflixa, to zapewne doskonale wiecie o tym, że w czwartym sezonie Henry’ego Cavilla w głównej roli zastąpi aktor Liam Hemsworth. Taka zmiana w środku historii na pewno będzie dość dziwna, jednak twórcy będą zmuszeni jakoś ją wdrożyć i wytłumaczyć to widzom.

Fani mają kilka swoich teorii, z czego niektóre zostały już obalone. Jednak jeden z wywiadów udzielonych przez samego Tomasza Bagińskiego sprawił, że kilka osób wpadło na pewien trop:

Wielu czytelników zapomina, co Andrzej Sapkowski zrobił w piątym tomie sagi. Dla mnie to jedna z najważniejszych rzeczy w całej historii. Nagle na początku książki dowiadujemy się, że wszystko, co do tej pory przeczytaliśmy, mogło nie być prawdą. Nie da się tego porównać do popularnego obecnie multiwersum, w którym znikąd pojawia się wiele różnych rzeczywistości.
Rzeczywistość w dziele Sapkowskiego jest tylko jedna, ale ponieważ jest to opowieść z przeszłości, to, co wiemy, zostało przefiltrowane przez różnych autorów, historyków, pisarzy. Może to wersja Jaskra lub kogoś innego. Może Ciri miała inny kolor oczu, była zupełnie kimś innym, a te wydarzenia wyglądały inaczej z punktu widzenia elfów.
Pamiętam dyskusje jeszcze w trakcie wydawania książek. 20 lat temu, kiedy ukazała się piąta część, ludzie byli bardzo sfrustrowani. Wszystko wywróciło się do góry nogami i nagle się okazało, że to jakaś postmodernistyczna zabawa formą. Miało być fantasy, a zrobiła się z tego filozoficzna rozprawa na temat natury rzeczywistości. I w tym kontekście świat wykreowany przez Andrzeja Sapkowskiego wydaje mi się jednym z najbardziej elastycznych w fantasy. Na początku każdego rozdziału znajdują się np. cytaty z encyklopedii czy współczesnych piosenek. Nagle okazuje się, że w tej narracji możemy przeskakiwać do przodu i do tyłu, zmieniać kontekst tego, co się wydarzyło. Wierzę, że to, co zostało zaplanowane na czwarty sezon, jest zgodne z książkami.
Fani uważają, że cała ta zmiana może zostać wytłumaczona w taki sposób, że wszystko co działo się do tej pory, było tylko… opowieścią, czy jakąś jej luźną interpretacją. Nic więc dziwnego, że niektóre postacie mogły być opisywane inaczej, niż miało to miejsce w rzeczywistości – na przykład właśnie postać Geralta.

W poprzednim odcinku: Netflix niespodziewanie wraca ze swoim serialem fantasy

1

Oglądany: 44843x | Komentarzy: 56 | Okejek: 165 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało