Wziąłem kredyt na 12 tys. dolarów, żeby kupić motocykl. Chciałem zaoszczędzić na dodatkowym ubezpieczeniu. Motocykl został skradziony cztery miesiące później.
Rozbiłem okno za pomocą swojego czoła. I to celowo. Nie pytajcie...
Olewałem naukę.
Założyłem, że wspinanie się po szczeblach korporacyjnej drabiny w mojej firmie to fajny pomysł na życie.
Poślubiłem niewłaściwą kobietę.
Pojechałem do Włoch i nie zjadłem tam pizzy.
Przepuściłem cały swój spadek po rodzinie na kokainę.
Zaręczyłem się z koniarą.
Przejechałem 300 km tylko po to, aby oddać jej szalik, który zostawiła u mnie w akademiku. Nawet mi za to nie podziękowała.
Spędziłem zbyt wiele czasu na myśleniu o problemach świata/kraju, zamiast zastanowić się, co właściwie chcę w życiu robić.
Zawsze błędnie zakładasz, że zostało ci dużo czasu, dopóki życie nie da ci w mordę i nie uświadomisz sobie, że tak naprawdę nie zostało ci go tak wiele.
Nie poprosiłem nikogo o pomoc, kiedy wpadłem w poważne kłopoty finansowe.
Nie od razu poznałem, z jak niesamowitą kobietą byłem związany, dopóki nie było za późno, a ona mnie opuściła.
Udawałem depresję tyle razy, że w końcu naprawdę mnie dopadła.
Nie robiłem długoterminowych planów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą