Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Znani hollywoodzcy aktorzy, którzy zagrali w polskich filmach

52 750  
204   39  
W różny sposób polscy filmowcy próbują przekonać nas, że warto iść do kina i wydać trochę złociszy na seans rodzimej produkcji. Potem, oglądając kolejną romantyczną komedię z tą samą obsadą, co zawsze, lub kolejny, pozbawiony szczątkowego nawet scenariusza, film Papryka Vege, zastanawiamy się, ile razy jeszcze damy się nabrać na te wszystkie zwiastuny, plakaty i obietnice, że mamy do czynienia z czymś więcej niż mierną kalką zachodnich produkcji. Czasem jednak kluczem do dobrej promocji jest zaangażowanie w projekt jakiegoś zachodniego aktora, który sprawiłby, że film nabierze charakteru produkcji niemalże hollywoodzkiej!

#1. Christopher Lloyd – „Biały smok”

Co w szaro-szarej rzeczywistości schyłkowego PRL-u robi rozpoznawalny na całym świecie gwiazdor, który to dopiero co zszedł z planu „Powrotu do przyszłości”? Ano bierze udział w pracach nad produkcją fantasy, która swoim rozmachem i dbałością o efekty specjalne mogłaby dorównać nawet „Panu Kleksowi w Kosmosie”!


Wszystko zaczęło się od utrzymanej w konwencji realizmu magicznego powieści „White horse, dark dragon” autorstwa Roberta C. Fleeta. Książka była czymś na kształt satyry politycznej ubranej w szaty dzieła fantasy, a jej akcja rozgrywała się w fikcyjnym, europejskim kraju – Karistanie. W 1987 roku ta otoczona swoistym kultem publikacja stała się podstawą do napisania scenariusza pierwszej dużej polsko-amerykańskiej koprodukcji. Zasilany budżetem 11 milionów dolarów projekt w całości kręcony był w Polsce, a jedną z głównych ról zagrał wspomniany Christopher Lloyd. Przed kamerą partnerował mu sam Kazimierz Kaczor!


I chociaż finalny efekt współpracy amerykańskich filmowców z naszymi rodzimymi twórcami wygląda niczym połączenie teatru telewizji z koślawym niczym „Klątwa doliny Węży” produktem usiłującym czerpać garściami z tzw. „kina nowej przygody”, to „Biały smok” odniósł olbrzymi sukces. Przynajmniej na naszych ziemiach. Film ściągnął do kin ogromną liczbę widzów i stał się drugim po „E.T.” największym hitem 1987 roku!

#2. Rutger Hauer – „Młyn i krzyż”

Legendarny Roy Batty z „Łowcy androidów” miał okazję poromansować z polskim kinem dwa razy. Podobnie jednak jak w przypadku „Białego smoka", mówimy tu o projektach będących efektem współpracy polskich twórców z ich zagranicznymi kolegami. W 1994 roku Rutger Hauer pojawił się obok Artura Żmijewskiego, Leona Niemczyka, Joanny Trzepiecińskiej oraz… Johna Rhysa-Daviesa w przeznaczonej na rynek video sensacyjnej produkcji „Anioł śmierci”, której to duża część akcji rozgrywała się w Polsce.


Lepiej jednak zapomnieć o tym niechlubnym B-klasowym koszmarku i zwrócić większą uwagę na „Młyn i krzyż”. Ten ostatni film nakręcony został przez polskiego reżysera Lecha Majewskiego i jest to opowieść o procesie twórczym malarza Pietera Bruegla (w tej roli znakomity Hauer) i historia słynnego obrazu jego pędzla – „Droga krzyżowa”.
Prace nad tą produkcją trwały trzy lata, z czego większą część tego czasu pożarło żmudne składanie do kupy kadrów, obróbka CGI i przygotowywanie kostiumów w kolorach, które pasowały do palety barw stosowanych przez Breugla. Efektem był przepiękny wizualnie film, wpisujący się bardziej w ramy kina artystycznego niż kasowych blockbusterów. Warto jeszcze nadmienić, że we „Młynie i krzyżu” zagrał także Michael York!


#3. Crispin Glover (między innymi) – „Ferdydurke”

Wcześniej wspomnieliśmy o udziale Christophera Lloyda w naszym rodzimym przedsięwzięciu, więc teraz czas na innego gwiazdora „Powrotu do przyszłości”, który pojawił się w polskim filmie. W 1991 roku Jerzy Skolimowski zasiadł za kamerą ekranizacji słynnej książki Gombrowicza – „Ferdydurke”. Dzięki współpracy z brytyjskimi filmowcami, na plan udało się wówczas ściągnąć nie tylko Crispina Glovera, ale także (obecnie znanego głównie z występu w „Grze o Tron”) Iana Glena. Partnerowali im wówczas tacy gwiazdorzy naszego kina, jak Tadeusz Łomnicki czy Kalina Jędrusik.


Natomiast sam Glover wrócił do Polski wiele lat później, bo w 2014 roku, aby zagrać tu w innej, tym razem całkowicie już polskiej, produkcji historycznej pt. „Hiszpanka”. Mało się jednak o tym filmie słyszało, bo mimo sporego rozmachu, dzieło to dostało cięgi od krytyków (głównie za przesadnie ekspresyjny styl gry aktorów) i poniosło sromotną klęskę w kinach.


#4. Jim Carrey – „Prawdziwe zbrodnie”

Kiedy jesteś aktorem klasy Jima Carreya, który przez lata grania w czołowych hollywoodzkich hitach udowadniał, że z równą łatwością potrafi widzów rozbawić do łez, jak wprowadzić w zadumę rolą dramatyczną, to możesz pozwolić sobie na trochę ekstrawagancji i zagrać w polskim filmie. No, powiedzmy – częściowo polskim, bo kolejny raz mowa tu o kooperacji pomiędzy naszymi rodzimymi, amerykańskimi oraz brytyjskimi filmowcami. Produkcja realizowana była w Krakowie, a oprócz Carreya przed kamerą pojawiła się też, znana m.in. z „Nimfomanki”, Charlotte Gainsbourg oraz nasz niezawodny Robert Więckiewicz. Niestety, efektem takiego przedsięwzięcia był prawdopodobnie najgorszy film w całej karierze gwiazdora znanego z „Maski”.


#5. Bill Pullman – „Ukryta gra”

Żeby jednak nie sugerować nikomu, że polskie filmy to zazwyczaj produkty kiepskie niczym kompot z desek, a wielcy aktorzy światowego kina decydujący się na kręcenie swoich produkcji nad Wisłą, ryzykownie narażają swoje dobre imię, to przypomnijmy o nakręconym w 2019 roku całkiem niezłym thrillerze z Billem Pullmanem w głównej roli. „Ukryta gra” była produkcją polską, a większość akcji tego filmu rozgrywała się w pomieszczeniach Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Historia pojedynku pomiędzy uzależnionym od alkoholu, zwerbowanym przez amerykański wywiad mistrzem szachowym a radzieckim graczem, kiedy w tle widnieje groźba nuklearnej wojny pomiędzy mocarstwami, miała naprawdę dobry scenariusz, a i samej realizacji nic odmówić nie można. Film Łukasza Kośmickiego zebrał całkiem sporo zasłużonych pochwał.


#6. Patrick Wilson – „Jack Strong”

Biografia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego zdecydowanie zasługiwała na ekranizację. A gdy za kamerą zasiada taki reżyser, jak Władysław Pasikowski, to możemy być pewni, że czekać nas będzie mocne, brutalne, męskie kino. Mamy więc granego przez Marcina Dorocińskiego tytułowego bohatera, który nawiązawszy współpracę z CIA, dostarcza jankesom ściśle tajne informacje na temat Układu Warszawskiego. Tymczasem po drugiej strony „Żelaznej Kurtyny” poznajemy amerykańskiego agenta granego przez Patricka Wilsona – aktora znanego chociażby z serii horrorów „Obecność”. I tym razem współpraca polskiej ekipy z zagranicznym artystą wyszła filmowi na dobre, bo „Jack Strong” to naprawdę kawał dobrego kina, jak na polskie standardy.


#7. Philip Seymour Hoffman – „Szuler”

W 1991 roku Polacy z pomocą amerykańskich filmowców nakręcili „Szulera” – historyczny dramat z doborową obsadą złożoną z czołowych gwiazd polskiego kina. I gdzieś tam pomiędzy nimi pojawił się (a nawet zagrał w dość mocnej scenie seksu) nieopierzony jeszcze artysta, który parę ładnych lat później zdobył Oscara za tytułową rolę w produkcji „Capote”. Mowa o Philipie Seymourze Hoffmanie, dla którego udział w „Szulerze” był pierwszym występem przed kamerą. Aktor miał wówczas 24 lata, a swój angaż w tej produkcji dostał po tym, jak reżyser Adek Dabiński zorganizował casting w Nowym Jorku, gdzie szukał artysty, który wcielić miał się w rolę służącego hrabiego Victora Moritza, granego przez Jerzego Zelnika. Fuchę tę dostał Hoffman i od tego właśnie występu zaczął swoją wielką przygodę z kinem.


#8. Til Schweiger – „Bandyta”

W 1997 roku twórca „300 mil do nieba” Maciej Dejczer wyreżyserował „Bandytę” i chociaż była to produkcja polsko-brytyjsko-francusko-niemiecka, to oprócz wspomnianego filmowca w projekcie tym maczał też palce Cezary Harasimowicz, który odpowiedzialny był za scenariusz oraz Michał Lorenc – autor wspaniałej ścieżki dźwiękowej filmu. Akcja tego dzieła ma miejsce w Rumunii, gdzie w ramach projektu resocjalizacyjnego przyjeżdża pewien więzień-recydywista, aby pracować w szpitalu dla sierot. Tam odkrywa nielegalny proceder handlu dziećmi, w którym umoczona jest dyrekcja tej medycznej placówki. W postać tytułowego bandyty wciela się Til Schweiger – niemiecki aktor, który zrobił sporą karierę w USA (zagrał nawet jedną z głównych postaci w „Bękartach wojny” Tarantino!).


Obok niego zobaczyć też było można Johna Hurta, który to wcześniej dwukrotnie zabity został przez ksenomorfa. A skoro już wspomnieliśmy o „Obcym”, to dodajmy jeszcze, że w „Bandycie” pojawia się także znany z trzeciej części tej horrorowej serii brytyjski aktor Pete Postlethwaite!
1

Oglądany: 52750x | Komentarzy: 39 | Okejek: 204 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało