Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najdurniejsze teksty usłyszane od współpracownika

45 729  
257   50  
Każdemu z nas przyszło kiedyś pracować z kimś „inteligentnym inaczej”. Ile ciekawych i wartych zapamiętania tekstów się człowiek wtedy nasłuchał... to jego. Są jednak tacy, którzy takimi tekstami postanowili się podzielić, a my dzisiaj przytoczymy niektóre z nich.

#1.

Koleżanka księgowa zapytała mnie, skąd wiem, który mamy kwartał.

#2.

Pracuję w jednej z sieci komórkowych. W moim poprzednim salonie pojechaliśmy kiedyś na szkolenie. Mowa była o tym, że jak klient podchodzi do nas, to warto wstać i się przywitać. Moja genialna koleżanka wtedy odezwała się i mówi, że ona nie będzie tego robić, bo się boi o swoje zdrowie, bo jak wstaje, to jej krzesło odjeżdża i może się przewrócić. Takich historii jest wiele, ale na szczęście pracuję już z innymi ludźmi.



#3.

Współpracowałam z kobietą, która zamiast przychodzić do biura ładnie ubrana, przychodziła w dresie. Spodnie dresowe, T-shirt i bluza. Jednak najgorsze było jej zachowanie. Bekała i pierdziała przy nas nieskrępowana. Gdy zapytaliśmy (aluzyjnie), czy się nie krępuje tego robić przy nas, odpowiedziała, że czuje się tak swobodnie, jakby była w domu. Nie zrozumiała aluzji.

#4.

Kiedyś w jednej firmie, gdzie sobie dorabiałam, miałam dwie osoby, które notorycznie podpierdzielały innych do szefostwa. Atmosfera była okropna.

#5.

Znajomy pracujący na kuchni miał sytuację, że przyszedł młody pierwszy dzień do pracy. Znajomy kopnął pojemnik, w którym było 200 kg ziemniaków i powiedział „obierz mi to do połowy”. Gość obrał każdego ziemniaka z osobna do połowy...

#6.

Lata temu. Ze wspólnej lodówki ktoś mi ciągle podbierał mleko. W końcu do kartonu dosypałam rozkruszone tabletki na przeczyszczenie. Dużo. Sobie przyniosłam te małe śmietanki. A potem patrzyłam, kto biega do łazienki. Tak, namierzyłam amatorów nie swojego mleka. A wystarczyło przyjść zapytać (było podpisane) „ej, mogę?”. A nie tak po chamsku podbierać, a mi zostawiać ledwo co na dnie.


#7.

Miałam stażystkę, która podlewała wielką sztuczną palmę, a świeże kwiaty w wazonie zalewała wrzątkiem... Jak się skończył płyn do naczyń, to wlewała płyn do higieny intymnej i myła nim, ogólnie była rewelacyjna. Szkoda, że postawiła krzesło, takie najtańsze, zwykłe, z gąbką na parapecie i stanęła na nim 12-cm szpilkami, żeby umyć okna i zwichnęła nogę. Szkoda, fajna była, taka adrenalina co dzień, bo ciągle czymś zaskakiwała – to był salon kosmetyczny, a ona pytała, czy mamy peeling kawitacyjny w tubkach.

#8.

W wieku 19 lat przyjąłem się na ślusarnię do pracy z ludźmi 60+. Był tam jeden Rysiek, który dziennie do pracy przywoził pół litra i cztery piwa! Codziennie chwilę po jedenastej Rysiek wołał młodego, żeby się uczył... To znaczyło, że Rysiek był gotowy.

#9.

Czasy studenckie. Praca przez agencję w markecie. Pierwszy dzień, szkolenie. Chciałam iść do łazienki. Jakiś pracownik stały wysłał mnie złośliwie w miejsce, gdzie był jakiś magazyn. Włączył się alarm, pojawiła się ochrona. Na szczęście wszystko było na nagraniu. Chłop stracił pracę tego samego dnia. Agencja natychmiast stanęła wtedy po mojej stronie. Tamten tłumaczył się, że chciał żart zrobić, bo ludzie z agencji odbierają im pracę. Co ciekawe, nawet nie wiedział, na jakim dziale pracuje grupa z agencji.

#10.

Pracowałam kiedyś w biurze i mieliśmy takie miejsce na umowy lub inne dokumenty do wyjaśnienia. Na każdym takim dokumencie przyklejaliśmy karteczkę samoprzylepną z napisem w skrócie „do wyj.” (że do wyjaśnienia). Zatrudniła się nowa babka, no i nagle sterta dokumentów zniknęła. Na zapytanie, czy je widziała, odpowiedziała, że pisało na nich do wyj., więc je wyj**ała.

#11.

Pracowałam kiedyś w restauracji. Nagle słyszę, jak szef kuchni wydziera się na całą restaurację. Wpadam na kuchnię, a tam kucharz myje krajalnicę podłączoną do prądu pod bieżącą wodą. Nie... to nie był praktykant.


#12.

Pracownice pewnej sieci sklepów sikały do wiadra, bo awaria i wody nie było, więc nie było czym spłukać, to do wiadra i na trawnik wylewały. Jak przyjechał kierownik z innego sklepu, to zapytały, czy wlać siki do tego MOP-a dużego, bo wody nie ma i nie ma jak podłogi w sklepie umyć.

#13.

U mnie jest taki, co kradnie paliwo, ale jak przejedzie obok kościoła czy tam innej figurki, to się przeżegna. Kij tam, że 10 minut wcześniej spuścił 20 litrów paliwa.

#14.

Raz jeden koleś w trakcie pracy mi odpowiadał, że jak szukał pracy, to zadzwonił do niego jakiś koleś, że jest przyjęty, tylko potrzebuje skanu dowodu, by sprawdzić w sanepidzie, czy COVID nie miał (początki pandemii). Koleś wysłał skan dowodu i po kilku dniach ciszy ogarnął, że musi zablokować dane.

#15.

To u nas niedawno była sytuacja, w której jedna z pracownic, która była na macierzyńskim, wróciła do pracy (to było z miesiąc temu) i podbija do kierasa z tekstem, że chce swoją paczkę świąteczną (typiary nie było w robocie z dobre parę miesięcy). A na odpowiedź kierasa, że to było dla tych, co zapieprzali przed świętami, to dostała takiego bólu dupy.

#16.

Syn szefowej (typowy Sebix), z którym pracowaliśmy na magazynie, zawsze do klienta jak chciał podpis: „Ziomuś, pierdolnij mi tu autograf”.


#17.

Najlepsze są stare wygi, których trzeba wszystkiego uczyć, ale zarabia się mniej, bo on ma staż i wie więcej... Oj, miałem trzech takich pod sobą, najmłodszy w zespole, najmłodszy stażem, ale to ja dostałem funkcję lidera... Głupi byłem, że tyle wytrzymałem, ale satysfakcja została, 12 lat pracy z nieogarami, bez wpadki jakościowej!

#18.

A miałem taką jedną, koleżanka to za duże słowo. Jednego dnia wsypuje cukier do kawy, miesza łyżeczką i tę mokrą łyżeczkę wkłada do cukru. Po dwóch dniach drze mordę, że grudki w cukrze i kto je k...a robi. Ta sama koleżanka (to za duże słowo) z dumą przynosi paczkę kawy i dookoła rozpowiada, jak to ona zawsze, i tylko ona, kawę kupuje i nikt inny. Zaproponowałem kawałek papieru, listę nazwisk i robienie kresek, żeby łatwo potem policzyć, kto się ma ile do kawowej puli dołożyć, wówczas nie będzie pretensji, poczucia niesprawiedliwości itp., co ona (i inne kobiety) oprotestowały. Wówczas doszedłem do wniosku, że niektórzy celowo utrudniają wprowadzenie prostych i uczciwych zasad tylko po to, żeby potem móc z niczego robić problem.

#19.

Mamy w pracy elektryka choleryka, który jak nie miał się do czego przyczepić, to zrobił profilaktycznie awanturę o to, żeby nie rozsypywać cukru w kuchni, bo mrówki się zalęgną.

#20.

Jestem na kontroli jakości i jeden typ zatapicerował łóżko materiałem do góry nogami (oczywiście nie wiedziałem) i się głowiłem, jak to taki materiał przyszedł do nas. Wezwałem swojego mistrza i on też stoi i się głowi, przyszedł dyrektor, również stoi wnerwiony, że tego nikt nie zauważył, no chłop zawstydzony zaczął to rozbierać i się okazało, że jednak do góry nogami był otapicerowany.


#21.

Supermarket. Przy końcu zmiany pracownicy chodzą i układają towary na półkach. Podchodzi do mnie współpracownik, trzymając buty narciarskie, i mówi, że te łyżwy trzeba wyrzucić, bo „płozów” nie mają.

*****
Materiał pochodzi z facebookowej grupy Beka z szefów - prawdziwe wyznania pracowników januszexu. Mają też swoją stronę i kanał na YouTube, na którym znajdziecie więcej wyznań rodem z januszexu.
5

Oglądany: 45729x | Komentarzy: 50 | Okejek: 257 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało