W dzisiejszym odcinku:
- W Łodzi remontowano drogę i coś poszło nie tak
- Księża na Orlenie tankują taniej. Obywatele oburzeni, a spółka zabiera głos w sprawie
- Pacjentka wyłączyła drugiej pacjentce respirator, bo ją denerwował… i to dwukrotnie
- Katechetka przebywająca na L4 z powodu bólów kręgosłupa brała udział w procesji i niosła krzyż
- Została wyproszona z damskiej siłowni przez swój strój
Remont po łódzku jaki jest, każdy widzi… a przynajmniej
każdy miał okazję się o tym przekonać, bo w ostatnim czasie w internecie bardzo
głośno zrobiło się o sprawie remontu ulicy Morgowej w Łodzi.
Ulica ta była od lat bardzo zaniedbana i mieszkańcy
zabiegali o remont. Po drodze pojawiło się niestety kilka problemów. Przede wszystkim
część działek pod drogę znajdowała się w rękach Skarbu Państwa, a część w
rękach prywatnych właścicieli. Dodatkowo ulica nie posiadała żadnej
infrastruktury, przez co nagromadzona na niej woda miałaby spływać na posesje
mieszkańców.
W końcu udało się prawdopodobnie dojść do jakiegoś
porozumienia, bo w 2022 roku Zarząd Dróg Miejskich w Łodzi wystawił dwie oferty
przetargu – na drogę, chodnik oraz na zjazdy do prywatnych posesji. Remont
ruszył pełną parą.
W międzyczasie ze strony mieszkańców zaczęły docierać
niepokojące głosy. Otóż nowo położona droga miała znajdować się nawet kilkadziesiąt
centymetrów wyżej niż otaczające ją tereny. W związku z licznymi skargami prace
wstrzymano.
Co więc poszło nie tak i skąd ten cały
kabaret?
Wykonawca zarzekał się, że realizował prace zgodnie z otrzymaną od ZIM
dokumentacją projektową. Z kolei prawdopodobną przyczyną tak drastycznego
podniesienia poziomu drogi i chodników był… brak kanalizacji burzowej, a więc
odpowiedniego odwodnienia na wypadek obfitych opadów.
Ostatnimi czasy dość spore poruszenie w sieci wywołała
informacja, jakoby księża mieli możliwość tańszego nabycie paliwa na stacjach
sieci Orlen. Wynika to rzekomo z faktu, iż posiadają specjalne zniżki
uprawniające ich do tańszego tankowania o 16 groszy na każdym litrze benzyny.
Wprawdzie temat wcale nie jest nowy, jednak został on
niedawno udostępniony m.in. na Wykopie, gdzie rozgorzała dość ostra
dyskusja.
Pojawiło się wiele komentarzy – w tym od samych pracowników stacji, którzy
przytoczyli nam, jak to wygląda w praktyce:
Nie każdy ksiądz ma akurat 16gr/L, ale mi się zdarzyło dość
często spotkać. Rekord u mnie miał ksiądz z kartą -20gr/L. Akcjonariusze Orlenu
mają 10gr na 95 i 15gr na 98. KDR ma 8 i 10gr (95 i 98) + 20% na kawusie,
hot-doga itd. Pracownicy stacji mają 8gr z limitem litrów miesięcznie. OSP oraz
WOT ma również po 8gr/L. Co do Policji oraz Górników to najczęściej oni mają
karty NSZZ Solidarność. Zniżki są różne.
Co ciekawe, wpis został również skomentowany przez oficjalne
konto Orlenu na Wykopie:
To standardowa umowa biznesowa, zawarta na warunkach
rynkowych. Z tego produktu, na zasadach rynkowych, korzystają również inne
instytucje, stowarzyszenia, fundacje czy podmioty gospodarcze. Rabat
negocjowany jest każdorazowo w zależności od realizowanego wolumenu sprzedaży.
Czyli jak to mawiają Amerykanie: business is business i nie
ma powodu do kręcenia afery.
Do dość kuriozalnej
sytuacji
doszło ostatnimi czasy w szpitalu w miejscowości Mannheim w
południowo-zachodnich Niemczech. Jedna z pacjentek (72-letnia kobieta)
dwukrotnie odcięła swoją towarzyszkę z sali (79-letnią kobietę) od tlenu, bo…
irytowało ją pikanie respiratora.
Po raz pierwszy pacjentka zdecydowała się wyłączyć aparaturę
koleżance przed godziną 20. Personel szpitala zareagował natychmiast,
przywracając urządzenie do działania i tłumacząc pacjentce, że sprzęt jest
niezbędny, aby druga kobieta mogła być utrzymywana przy życiu.
Apel lekarzy na niewiele się zdał, ponieważ po godzinie 21
doszło do kolejnej próby odłączenia respiratora 79-letniej kobiecie. Tym razem
reakcja ze strony personelu nie nastąpiła tak szybko, jak poprzednim razem, w związku
z czym u kobiety ustały czynności życiowe. Na szczęście podjęta reanimacja
przyniosła pożądany skutek i 79-latkę udało się uratować.
72-latce z kolei postawiono zarzut usiłowania zabójstwa i
przeniesiono ją do aresztu.
Podobno wiara czyni cuda. Trudno się z tym nie zgodzić,
kiedy widzi się
doniesienia
takie jak to. Bohaterką całej historii jest katechetka z podtoruńskiej
miejscowości, która od lat cierpiała na schorzenia kręgosłupa. Dolegliwości
były na tyle poważne, że w marcu i kwietniu tego roku kobieta została skierowana
na L4 trwające niemal miesiąc.
Problem jednak w tym, iż nauczycielka została wypatrzona m.in.
na procesji drogi krzyżowej, gdzie… wraz z innymi wiernymi niosła krzyż. Oprócz
tego katechetka brała udział w warsztatach Koła Gospodyń Wiejskich, co
najwyraźniej komuś się nie spodobało. Zrobiono jej bowiem zdjęcia, które następnie
trafiły do dyrekcji szkoły. Personel z kolei przekazał je do Zakładu Ubezpieczeń
Społecznych, gdzie natychmiast podjęto decyzję o odebraniu jej świadczenia z
dnia, kiedy odbywała się procesja drogi krzyżowej. Uznano, iż wykonywane przez
kobietę czynności mogły mieć wpływ na wydłużenie okresu niezdolności do pracy.
Co ciekawe, w trakcie postępowania wyjaśniającego zasięgnięto
opinii lekarza, który ocenił co następuje:
Niesienie krzyża jako część praktyk religijnych dokonywanych
jednocześnie przez kilka-kilkanaście osób nie może przyczynić się do
niebezpiecznego przeciążenia kręgosłupa i ma raczej wymiar symboliczny.
Nie powstrzymało to jednak ZUS-u przed wydaniem swojej
oceny. Katechetka poczuła się pokrzywdzona i skierowała sprawę do sądu, gdzie
orzeczono, że:
Ubezpieczona nie naruszyła wskazań lekarskich. Przeciwnie,
ubezpieczona miała zalecaną umiarkowaną aktywność, a oceniane czynności miały
taki charakter. Niesienie symbolicznego krzyża wraz z kilkoma osobami na
krótkich dystansach, tożsamo jak przygotowanie stroika świątecznego czy udział
w grupowej fotografii nie wpłynęło na pogorszenie stanu zdrowia ubezpieczonej.
Należność za odebrany dzień przywrócono, a na cudowne
ozdrowienie katechetki przymknięto oko.
Kerry Rose Schwartz prowadzi swój kanał na
TikToku,
gdzie dzieli się swoimi przemyśleniami i pokazuje, co aktualnie w jej życiu się
dzieje. Jakiś czas temu Kerry podzieliła się ze swoimi obserwatorami sytuacją,
w której brała udział.
Kerry postanowiła wybrać się na siłownię dla kobiet, aby
odbyć swój trening. Z racji iż miała to być siłownia dla kobiet, Kerry
zdecydowała się założyć tylko top i żółte legginsy. Nie widziała nic złego w
tym, jak była ubrana i nie podejrzewała, że znajdzie się w centrum afery.
W trakcie treningu podszedł do niej jeden z pracowników
obiektu i oznajmił, iż wiele kobiet tam ćwiczących skarży się na nieodpowiedni
strój Kerry. Powiedział, iż czują się one niekomfortowo w towarzystwie tak
ubranej kobiety.
Stwierdził, że przez mój strój inni czują się niekomfortowo
i powinnam go zmienić. To był w pierwszej chwili szok. Potem poczułam
zakłopotanie. Zaczęłam się nawet trochę wstydzić, mimo że nie powinnam.
Dlaczego ktoś zwrócił mi uwagę na strój w damskiej siłowni?
Czy rzeczywiście mieli się do czego przyczepić? Oceńcie
sami.
Internauci uważają inaczej. W komentarzach znacząco
przeważają słowa wsparcia dla tiktokerki. Zdaniem internautów Kerry wygląda
świetnie, a pozostałe kobiety poskarżyły się na nią przez wzgląd na swoje
kompleksy i zwyczajną zazdrość.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą