W dzisiejszym odcinku:
- NFZ planuje wprowadzić „tajemniczych klientów”, którzy mają kontrolować przychodnie
- Znana para gejów ogłasza uznanie ich małżeństwa przez sąd, a Ordo Iuris uważa, że kłamią
- W trakcie obrad z Putinem u ministrów nagle zabrakło prądu
- Czarnoskóra influencerka z Ukrainy wywołała spore oburzenie, malując sobie twarz na biało
- Gwiazdy OnlyFans wyproszone z restauracji przez swój strój
To, że nasza polska służba zdrowia to jeden wielki bajzel
wie każdy, komu przyszło kiedykolwiek obcować z przychodniami zakontraktowanymi
na świadczenie usług w ramach NFZ. Kierownictwo wpadło więc na pomysł „uzdrowienia
systemu”, co miałoby m.in. polegać na wprowadzeniu tzw. „tajemniczych klientów”,
testujących usługi świadczone przez poszczególne placówki.
Fundusz zamierza tutaj współpracować z
Rzecznikiem Praw Pacjenta. Ich celem ostatecznym jest sprawienie, aby system kolejkowy
stał się nieco bardziej elastyczny, a w najlepszym wypadku, aby niekończące się
kolejki do lekarzy specjalistów stały się nieco krótsze.
NFZ zamierza udostępnić narzędzie, dzięki któremu dyrektorzy
oddziałów wojewódzkich będą mogli sprawdzić, co jest właściwie przyczyną
tworzenia się tak długich kolejek. Najciekawszym elementem całego planu są
jednak tajemniczy klienci, którzy będą wysyłani do placówek:
Chodzi o to, żeby wprowadzić osoby, które podają się za
pacjentów i sprawdzają jakość systemu.
Mieliby oni m.in. sprawdzać, czy wirtualne terminy, dostępne
na stronach, nie odbiegają znacząco od terminów rzeczywistych.
Jakub Kwieciński i
Dawid Mycek to para gejów, którzy pobrali się w Portugalii w 2017 roku i od tamtej
pory starają się, aby również w Polsce zalegalizowano ich małżeństwo. W 2018
roku mężczyźni zwrócili się do Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie z prośbą o
transkrypcję aktu ich małżeństwa, jednak spotkali się z odmową. No i się
zaczęło…
Ciąganie po sądach, odwołania, aż w końcu odwołanie do Naczelnego
Sądu Administracyjnego. I tutaj nastąpiło wielkie zaskoczenie, bowiem nastąpił
przełom w
sprawie:
Oto dokładne słowa sądu: Zgodnie z art. 18 Konstytucji RP
małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i
rodzicielstwo pozostają pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Przepis
ten nie przesądza o niemożliwości prawnego uregulowania związków osób tej samej
płci, podkreśla natomiast szczególną ochronę małżeństwa, ale jako związku
kobiety i mężczyzny. Z tego względu treść art. 18 Konstytucji nie mogłaby
stanowić samoistnej przeszkody do dokonania transkrypcji zagranicznego aktu małżeństwa.
Konkludując, omawiany przepis Konstytucji nie zabrania ustawowego uregulowania
związków jednopłciowych.
No i nie byłoby w tym nic, co nadawałoby się do naszej
serii, gdyby nie komentarz Ordo Iuris na
Twitterze:
Kolejny fake news. NSA oddalił skargę kasacyjną panów. Czyli
uznał zasadność odmowy wpisania do rejestru stanu cywilnego aktu małżeństwa
osób tej samej płci, sporządzonego za granicą.
Widzimy więc, że eksperci z fundacji zamierzają wytłumaczyć,
co rzeczywiście orzekł NSA, bo najwyraźniej wszystko zostało źle zrozumiane:
Stwierdzenie, że norma konstytucyjna 'nie stanowi samoistnej
podstawy oddalenia' jest niezręczna, ale jasna - każda norma konstytucyjna
potrzebuje przepisów ustawowych, regulujących jej wdrożenie.
Czyli, panowie próbują wmówić nam, że wygrali, podczas gdy
przegrali z kretesem.
Do nieco dziwnej i niezręcznej
sytuacji
doszło w ubiegły czwartek w trakcie wideokonferencji, jaką przeprowadził
Władimir Putin ze swoimi ministrami. W trakcie narady w jednej z dzielnic Moskwy
– gdzie swoje siedziby mają aż trzy ministerstwa – doszło do awarii prądu.
Ministrowie musieli więc siedzieć przed swoimi komputerami w całkowitej ciemności,
co wyglądało dość komicznie.
Wydarzenie było transmitowane na żywo, a więc nie było ani
miejsca, ani czasu, aby propaganda mogła jakoś zareagować i zatuszować tę małą
wtopę. Egipskie ciemności ogarnęły budynki, gdzie przebywał aktualnie minister
rozwoju Maksym Reszetnikow oraz minister przemysłu i handlu Denis Manturow.
Na chwilę obecną nikt nie wie, dlaczego taka awaria w ogóle
nastąpiła. Wiadomo natomiast, że w związku z incydentem z jednego z wieżowców
ewakuowano przebywające tam osoby.
Liza (Elizabeth Anorue) to czarnoskóra influencerka, która – podobnie jak wielu
innych jej krajanów – przyjechała do Polski, uciekając przed wojną. Dziewczyna zdobywa
popularność w sieci głównie za sprawą swojej nietypowej urody (jest
czarnoskóra) oraz kontrowersyjnych zachowań oraz wpisów w serwisach społecznościowych.
Liza wyraźnie szuka atencji i robi wiele rzeczy, których
robić po prostu nie wypada i w wielu przypadkach chyba sama do końca nie zdaje
sobie z tego sprawy. Doskonałym przykładem może być jej „niewinny żarcik” związany
z obchodzonym ostatnio Halloween.
Liza z okazji święta duchów postanowiła przebrać się… za
białą dziewczynę. W związku z czym pomalowała swoją twarz na biało i wrzuciła
do sieci zdjęcie:
Nie trzeba chyba dodawać, w jaki sposób zareagowali
internauci. Niemal każdy skrytykował jej rasistowskie zachowanie, a wielu
zaznaczyło, iż mimo posiadania sporego dystansu do siebie, to jednak pewnych
rzeczy robić się nie powinno.
Wielu porównało jej zachowanie do tzw. „blackface”, co w USA
uważane jest za jeden z najgorszych przejawów rasizmu względem czarnoskórych
mieszkańców Ameryki Północnej.
W halloweenowy poranek w Paryżu doszło do dość nieprzyjemnej
sytuacji. Dwie instagramowe „modelki” –
polskassoukali
oraz
tootatis – po całonocnej
imprezie chciały wcześnie rano wstąpić do jednej z restauracji i zjeść sobie
śniadanie. Nie zostały jednak wpuszczone ze względu na swój strój. Nie muszę
oczywiście dodawać, że dziewczyny były wielce zbulwersowane tym faktem.
W sieci pojawił się film z całego zajścia, gdzie kobiety
mówią o dyskryminacji, wyrażają chęć wezwania policji i generalnie kłócą się z
gościem, który po czasie okazuje się być właścicielem restauracji.
Pan w uprzejmy sposób tłumaczy kobietom, że jest to strój,
którego nie wypada nosić wcześnie rano i nie życzy on sobie tak ubranych
niewiast w swoim lokalu o tej godzinie. Jasno powiedział, że gdyby to był
wieczór, to na pewno wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Jednak było
wcześnie i taki był jego kaprys.
Kobiety poczuły się pokrzywdzone. Ich niezadowolenie było na
tyle duże, że poszły ze swoją sprawą do programu telewizyjnego, gdzie zaciekle
broniły swojego stanowiska.
Twierdzą, że nie interesuje ich krytyka i zdanie hejterów,
one postanowiły nagłośnić sprawę, bo chciały sobie tylko coś zjeść, a zostały potraktowane
w ten sposób.
Prowadzący program podsumował cały ich wywód w krótki i
treściwy sposób. Zarzucił im, że nagłośniły całą sprawę, by zyskać rozgłos, co
przełoży się pewnie na nowych obserwatorów na Instagramie czy na OnlyFans, jednak
nie miały one żadnego prawa, aby wymagać od właściciela restauracji, aby je
wpuścił. To jego lokal i może z nim robić, co tylko zechce.
Nie muszę chyba dodawać, że większość internautów
komentujących całą sprawę przyznała rację prowadzącemu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą