Szukaj Pokaż menu

Największe kłamstwa, w które wierzyłeś będąc dzieciakiem

51 286  
232   104  
Nie chodzi tu o klasyki, że bocian przynosi dzieci albo, że "taka mina zostanie ci na zawsze". Użytkownicy Reddita mówią, jakie kity wciskali im rodzice, nauczyciele czy politycy. Praktycznie nic z tego nie okazało się być prawdą.

Posiadasz kota? Zrozumiesz to doskonale... XXXII

21 414  
160   11  
Jak tu nie kochać tych wkurzających sierściuchów?

Pomyłka w mieszkaniach, misiek w zatoce i inne anonimowe opowieści

40 617  
253   73  
Dziś przeczytacie m.in. o dziwnych metodach wychowawczych, wykastrowanym kocie, poznacie też dziewczynę, która ma pewne wymagania oraz nietypowy sposób zepsucia telefonu.

#1.


Historia, kiedy miałem siedem lat. Przeprowadziliśmy się z bloku do kamienicy obok, nasze mieszkanie kupiło jakieś młode małżeństwo.
Jak każde dziecko lubiłem pójść na dwór i bawić się do wieczora. Na podwórku było fajnie, ale nadszedł czas powrotu do domu. Idę więc do klatki, wklepuję kod i wchodzę do mieszkania, ale... coś jest nie tak. Po powiedzeniu „cześć” nie usłyszałem żadnej odpowiedzi! Idę więc szukać mamy do salonu... a tam śpi kobieta, która kupiła wraz z mężem mieszkanie od moich rodziców. Szybko chcę iść do swojego domu, ale po cichu, żeby nie budzić tej pani, już dochodzę do drzwi, a tu wchodzi jej mąż z dzieckiem... Byliśmy tak samo zszokowani. Szybko wydukałem „Przepraszam” i wybiegłem.
Wróciłem do domu, jakby nic się nie stało. Niby nic, ale jednak coś. :D

#2.

Siedzę sobie na dworcu PKS i widzę ich. Rodzice z dwójką małych dzieci, chłopcem i dziewczynką. Ojciec w mundurze wojskowym. Chłopiec idzie za rękę z nim, a dziewczynka idzie za mamą. Nagle zobaczyła patyk. Chciała się nim pobawić, krzyknęła ze śmiechem „Patrzcie!”. Ojciec drze się do niej „Liczę do trzech i masz to rzucić. Raz... dwa... trzy”. To, co zobaczyłam, przeszło moje oczekiwania. Puścił chłopca, który nie spodziewał się tego i upadł z płaczem, i podbiegł do dziewczynki, wyrzucając jej patyk i fundując jej paręnaście mega klapsów przy okazji.
Myślicie że to koniec? Nie. Chłopiec również dostał, bo „prawdziwy facet nie beczy”. A co na to matka? Nic, stała obok.

Ludzie popadają w paranoję – jak nie bezstresowe wychowanie „na ciapę”, to wpi***ol za byle co...

#3.


Ukochaną zabawką mojego kota jest kawałek parówki, którą gania po całym domu przez godzinę, by potem w nagrodę ją zjeść :-D Czasami ta parówka wpadnie mu w jakąś szparę, za szafkę albo do buta i wtedy nie może jej wyjąć. Jak moja mama widzi taką sytuację, zawsze go pyta „No i gdzie masz paróweczkę?”.

Ostatnio zapadła decyzja o kastracji kotka, żeby nie zaczął oznaczać terenu, czemu ostro sprzeciwiała się moja siostra. Ale stało się.

Kilka dni po fakcie kot znowu gdzieś zgubił parówkę. Mama przechodzi, pyta: „No i gdzie masz paróweczkę?”.
A grobowy głos z pokoju siostry mówi: „Ucięli!”.

#4.

Moje dziewczyny krytykują mnie i powtarzają, że umrę jako stara panna, kiedy dowiadują się, że odrzuciłam kolejnego faceta. Ale podrywają mnie mężczyźni, którzy zarabiają od minimalnej krajowej do max 3 tys. zł. Jacyś magazynierzy, sprzedawcy, pracownicy produkcji itp.

Wywodzę się z biedy, i to takiej skrajnej, gdzie jako dziecko chodziłam niedożywiona i trzęsłam się z zimna, bo ojciec regularnie sprzedawał za wódkę opał, który dawała gmina, i pił razem z matką. Tylko dzięki zawziętości dokończyłam zaocznie szkołę średnią i poszłam na studia. Nie miałam nawet znajomych, bo z biednym dzieckiem nikt nie chciał się zadawać, a później przyszła nauka, dużo nauki, pracy, więc nawet nie było czasu ani pieniędzy na rozrywkę i znajomych. Teraz mam własne mieszkanie w kredycie, samochód, pieniądze i znajomych i dlatego nie wyobrażam sobie wziąć faceta, który nic w życiu nie osiągnął, żeby przyszedł na gotowe i żył na moim i za moje. Nie wyobrażam sobie zaniżać standardu życia lub – co gorsza – kogoś sponsorować. Moje dziewczyny nie potrafią tego zrozumieć. Może dlatego, że one dostały wszystko od rodziców, a ja musiałam zmarnować najlepsze lata młodości na naukę, pracę i bycie głodną, żeby coś osiągnąć.

Żeby nie było mi za łatwo w życiu, czekam na sprawę w sądzie o alimenty. Ktoś powiedział mojej matce, że może podać mnie o alimenty, no i to zrobiła. Ale to już odrębna historia.

#5.


Jajka niespodzianki zawsze miały w sobie jakieś zabawki wypuszczane seriami: świstaki na sankach, hipopotamy itp. figurki. W opisywanym tu czasie, gdy miałam jakieś 5 lat, był sezon na gumki w kształcie zwierzątek – można je było wsadzić na ołówek dzięki specjalnemu otworowi w spodzie zwierzaka. Posiadałam wtedy kilka z tych gumek, w tym szczególnie lubianego niebieskiego misia. Biedny misiek był gryziony, rzucany, topiony, aż pewnego dnia został wciągnięty – w moją zatokę... Co miałam w głowie sprawdzając jak daleko mogę go włożyć, żeby dało się go wyciągnąć – tego nie wiem. W pewnym momencie się zagapiłam i ślup... miśka nie ma. Przerażona nic rodzicom nie powiedziałam... Jednak jest i happy end – kilka dni później brat rozbawił mnie tak bardzo, że wręcz zanosiłam się śmiechem. W pewnym momencie zakręciło mnie w nosie i kichnęłam. Raz. Wyglądało jakbym wykichała pół mózgu, a w środku tego mój niebieski misiek! Brat nigdy się nie dowiedział, co to takiego urodziłam nosem. A ja do dzisiaj nie wiem:
1. Jak coś tak dużego weszło do nosa kilkuletniego dziecka?
2. Czy wtedy przypadkiem nie wyczerpałam swojego życiowego limitu szczęścia, bo rozumu nie było w tym ani grama...

PS Jako jedyna w rodzinie nie mam problemów z zatkanymi zatokami ;)

#6.

Bardzo dziwi mnie pewna rzecz – namawiają cię na rodzenie dzieci za wszelką cenę. Nieważne, że z partnerem nie macie stałej pracy, mieszkania ani dobrego zaplecza finansowego. Zawsze się jakoś wszystko ułoży, a dziecko potrzebuje tylko waszej miłości. Dziecko to najlepsze, co może was spotkać.
Jeśli powiecie, że chcecie adoptować psa, ludzie łapią się za głowy i odradzają wam to, bo przecież nie macie ogrodu, z psem trzeba wychodzić na spacer przynajmniej dwa razy dziennie, w mieszkaniu będzie się męczył itd.

Uważacie, że z psem sobie nie poradzę, a namawiacie na urodzenie dziecka...

#7.


Zastanawialiście się kiedyś nad najgłupszym sposobem zepsucia telefonu?
Wydaje mi się, że odkryłam jeden z nich.

Ja, lat 28, więc nie taka stara, 4 lata po ślubie. Mój mąż to cudowny człowiek, ale od jakiegoś czasu nie układa nam się w łóżku. Praca, stres, pięcie się po szczeblach kariery, wieczne zmęczenie, problemy rodzinne, no i mamy skutek – seks stał się wyczekiwaną rzadkością. Nie mam do nikogo pretensji, taki etap w życiu, ale radzić sobie jakoś trzeba. Własna ręka przestała wystarczać, ile można, frustracja osiąga poziom krytyczny. Męża zdradzać nie chcę i nie zdradzę. Wibrator – mogę zapomnieć, bardzo przeszkadzałoby to mojemu facetowi.

No i wpadłam na genialny pomysł. Przecież komórka ma wibrację! Nie wiem jak mogłam wpaść na tak głupi pomysł. Po udanej zabawie komórka zaczęła świrować, wyłączała się, wieszała, aż całkiem padła...

Cóż – zalałam telefon.
253
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Posiadasz kota? Zrozumiesz to doskonale... XXXII
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu 12 rzeczy istotnych dla introwertyków, które innym pomogą lepiej ich zrozumieć
Przejdź do artykułu 7 zwariowanych ciekawostek z odległego Kazachstanu
Przejdź do artykułu 12 anegdot z pracy polskiego adwokata
Przejdź do artykułu Jak wygląda korzystanie z telefonu z Androidem - studium przypadku
Przejdź do artykułu Dziewczyny w ubraniach z przezroczystymi wstawkami XXIII
Przejdź do artykułu Co tak naprawdę robią kobiety, gdy „idą się odświeżyć”

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą