W dzisiejszym odcinku przekonamy się po raz kolejny, że nie wszyscy są równi wobec prawa, poznamy sposób na udane pożycie małżeńskie, a razem z premierem przepłacimy niemal dwukrotnie za flagi Polski.
Na trop małej aferki wpadł ostatnio Dariusz Goliński, co
opisał dość szczegółowo na swoim
Twitterze.
Chodzi o dość pokaźne zamówienie na flagi złożone przez Kancelarię Premiera. W
maju ogłoszono więc
zamówienie
publiczne i czekano na oferty. Tych niestety nie było za wiele, bo zgłosiło się
zaledwie dwóch producentów. Zamówienie obejmowało łącznie 50 tys. flag naszego
kraju, z czego 41 tys. miało trafić do różnych punktów na terenie całego kraju,
a 9 tys. zbiorczo bezpośrednio do Kancelarii Premiera.
No i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż
zwycięzcą okazał się Paweł Szopa z firmą Seltet. Ten sam Paweł Szopa, który jest
również właścicielem firmy produkującej odzież patriotyczną Red is Bad. No ale OK, jeszcze nie ma wielu kontrowersji. Najciekawsze dopiero przed nami.
Firma sama
sprzedaje
bowiem flagi Polski w cenie 70 zł za sztukę plus koszty wysyłki. Dla Kancelarii
Premiera pan Szopa zrobił jednak wyjątek i wycenił flagi dla nich na… 121 zł za
sztukę. Mało tego! Te flagi na dodatek są znacznie mniejsze (1,35 m² flagi na
stronie Red is Bad i 0,784 m² flagi zamówione przez Kancelarię Premiera).
Wychodzi więc na to, że Premier Morawiecki i jego ludzie
przebimbali 5 mln złotych z budżetu, aby hurtem kupić flagi, których cena wynosi
znacznie więcej niż cena większych flag w detalu. Kurtyna!
Russell Crowe (wiecie, ten z „Gladiatora”) przebywa obecnie w
Rzymie, gdzie pracuje nad swoim najnowszym filmem zatytułowanym „Egzorcysta
papieża”. Mężczyzna wraz z najbliższymi zwiedza sobie Koloseum i inne ważne zabytki
miasta. Wpadł nawet z wizytą do Watykanu, gdzie zorganizował sobie i rodzinie
prywatną wycieczkę do Kaplicy Sykstyńskiej. Całość
podsumował
kilkoma zdjęciami z wnętrza Kaplicy wrzuconymi na swoje media społecznościowe.
No i się zaczęło…
Być może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale
fotografowanie Kaplicy Sykstyńskiej od wewnątrz jest surowo zabronione i za ten
czyn można nawet iść do więzienia. Jak jednak widać są na tym świecie równi i
równiejsi, a Russell Crowe z pewnością należy do tej drugiej grupy.
Nie upiekło mu się jednak jeśli chodzi o komentarze internautów,
gdzie dosłownie wylano na niego wiadra hejtu.
Większość oczywiście wytykała, że aktor chyba odrobinę przesadził.
Inni zarzucali mu łamanie prawa, a jeszcze inni twierdzili, że dostał specjalne
pozwolenie na fotografowanie, z czym jednak nie powinien się obnosić.
Dlaczego jednak w Kaplicy Sykstyńskiej obowiązuje zakaz? Nie
chodzi bynajmniej o to, że treści znajdujące się na ścianach i na suficie są
ściśle tajne. Chodzi raczej o dbałość o dobrą kondycję farby, którą ciągłe
błyskanie fleszami przez turystów mogłoby naruszyć.
Internauci w ostatnim czasie zaczęli wieszać na
Kylie Jenner psy z powodu jej niedawnego kaprysu. Bo jak inaczej można nazwać
podróż prywatnym odrzutowcem, która trwa mniej niż 15 minut? Celebrytka miała
wtedy do pokonania zaledwie 70 km, jednak przejazd samochodem okazał się
najwidoczniej ponad jej siły. Musiałaby przecież poświęcić na to aż 45 minut.
Tyle bowiem zajmuje pokonanie trasy z lotniska w
kalifornijskim Camarillo do lotniska w Van Nuys. Czarę goryczy przelało zdjęcie celebrytki, na
którym pozuje ze swoim partnerem Travisem Scottem na tle prywatnych odrzutowców.
Podpis pod zdjęciem to: chcesz wziąć mój czy swój?
Nie obyło się oczywiście bez komentarzy. Jeden z internautów
zadumał się nad swoją rozpuszczającą się w napoju papierową słomką, podczas gdy
Kylie Jenner odpala odrzutowiec, żeby przelecieć 70 km. Inni zarzucali jej
hipokryzję, bowiem celebrytka wielokrotnie wrzucała na swoje media
społecznościowe proekologiczne wpisy.
Całą tę aferę można podsumować tylko w jeden sposób: a kto
bogatemu zabroni?
Nick McDonald to posiadacz pokaźnej, wartej blisko 2 mln
dolarów willi na Gold Coast w Palm Beach na Florydzie. Jest to typowa „pokazówka”.
Ładnie i okazale wygląda z zewnątrz i trzeba przyznać, że robi naprawdę duże
wrażenie. Nic więc dziwnego, że przed jego domem często zatrzymują się ludzie,
aby pstryknąć sobie kilka fotek.
Często są to jednak influencerzy, którzy pozują do zdjęć z
jego willą w tle, aby później chwalić się tym na swoich social mediach. Nie inaczej
było i tym razem. Jednak teraz śmiałość pewnej niewiasty zaskoczyła nawet
milionera, który niejedno już w życiu widział.
Całą sytuację udało się uwiecznić na kamerach monitoringu.
Widzimy więc dziewczynę podchodzącą przed rezydencję, zdejmującą spodnie i
proszącą swojego towarzysza, aby zrobił jej zdjęcie. Całe zajście zostało
przerwane przez przypadkowego gościa odwiedzającego właściciela willi. Na
szczęście upragnioną fotkę udało się zrobić…
Holly Cheesman, bo to o niej cały czas mowa, wrzuciła
później to zdjęcie na swoje media społecznościowe i zebrała całkiem pokaźną
liczbę polubień i komentarzy. Niektórzy jednak słyszeli o całej historii i
zaczęli nabijać się z niej, że robi sobie niemal rozebrana zdjęcia przed cudzym
domem. No ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Fejm musi się zgadzać.
Komu nigdy kobieta nie odmówiła seksu, bo jest nie w
humorze lub boli ją głowa, niechaj pierwszy rzuci kamieniem… Z podobnymi
sytuacjami niejednokrotnie spotykają się mężczyźni żyjący w stałych związkach.
Jednym z nich jest 28-letni Callum Grey. Na szczęście Callum ma na tyle
pomysłową żonę, że ta wpadła na pewne
rozwiązanie problemu.
Char Grey, bo to o niej mowa, zaproponowała mężowi, aby kupił
sobie seks-lalkę podobną do niej, która będzie umilać mu życie, kiedy Char nie
będzie w nastroju na bara bara. Mężczyzny nie trzeba było długo przekonywać i
Dee – bo tak para ochrzciła lalkę – już wkrótce stała się pełnoprawnym
członkiem rodziny.
Początkowo Char myślała o normalnym trójkąciku, miała jednak
obawy, że może być zazdrosna o dodatkową kobietę w ich relacji. Ta zazdrość na
szczęście nie pojawia się w przypadku lalki Dee. Mało tego, cała koncepcja tak
bardzo spodobała się małżonkom, że zrezygnowali ze swoich codziennych zajęć i zaczęli
prowadzić swój własny profil na OnlyFans.
Parę (czy może raczej całą trójkę) obserwuje obecnie około 2
tys. osób, dzięki czemu Greyowie zarabiają blisko 70 tys. funtów miesięcznie (ponad
390 tys. zł).
Nigdy nie byłam zazdrosna, ponieważ lalka nie jest prawdziwa
i nie ma w tym żadnych emocji. Trzeba przyznać, że dodaje ona jednak pewnej
pikanterii.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą