Gawarit Moskwa! XXXVI
Peppone
·
19 czerwca 2006
27 490
4
5
Autentyki CXLVIII - Kochanie! Właź na górę!
kish
·
18 czerwca 2006
41 976
9
19
Dzisiejsze wydanie Autentyków w większości poświęcone będzie imprezie sportowej odbywającej się w kraju sąsiednim, na której to imprezie, nasz zespół - tak zwana reprezentacja, za wszelką cenę stara się strzelić bramkę. A że nie wychodzi...
POLSKI KLIMAT
Wszyscy się w telewizor gapią, to mnie z nudów na wspomnienia wzięło...
Byłam jakiś czas temu na pseudosłużbowym wyjeździe w Tunezji. Pewnego dnia, podczas ciężkiej pracy polegającej na opalaniu tyłków na plaży i sączeniu darmowych drinków, poznaliśmy grupkę młodych Tunezyjczyków. Umówiliśmy się na wieczór, w celu wymiany elementów kulturowych - tzn. my piliśmy ich wódkę, a oni naszą :)
Kiedy w ostatniej butelce widać już było dno, a morze szumiało bardziej niż zwykle, polskim chłopcom się na "ornitologiczne" zwierzenia zebrało. Nie pamiętam jak i kiedy, ale nagle temat zszedł na rozmiary. I zaczęła się licytacja:
Nie wiemy czy korzystając z poniższych przemysleń będzie wam łatwiej w życiu. Ale waszym znajomym na pewno będzie weselej... ;)
Wiecie, co się stanie, jak się przepołowi piłeczkę golfową? Ktoś się wk*rwi. Dowiedziałem się tego w bolesny sposób.
* * *
Myślę, że w pewien sposób wszyscy byliśmy winni. Wszyscy do niego strzelaliśmy, wszyscy oprawiliśmy go ze skóry, i wszyscy załatwiliśmy sobie okolicznościowe naklejki na zderzak z napisem "Pomagałem oprawić Boba”.
* * *
Mam nadzieję, że żadne zwierzę nie wywierci mi dziury w czaszce i nie złoży jajek w moim mózgu, bo później myślałbym, że mam jakiś dobry pomysł, a to tylko wykluwanie się jajek.
* * *
Uwielbiam chodzić do podstawówki, patrzeć jak dzieciaki skaczą i krzyczą, ale nie wiedzą, że strzelam ślepakami.
* * *
Marta oglądała ze mną mecz i powiedziała: "Wiesz, większość tych sportów jest oparta na idei obrony terytorium przez jedną grupę przed inwazją drugiej grupy”. „Mhm”, powiedziałem, starając się nie śmiać. Dziewczyny są zabawne.
* * *
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że gałęzie koralowca, pomalowane na brązowo i przymocowane do czaszki zwykłymi wkrętami, sprawiają, że dziecko wygląda jak jeleń.
* * *
Czasem, kiedy mam chęć kogoś zabić, robię sobie taki myk, żeby się uspokoić. Podchodzę do jakiegoś domu i dzwonię. Kiedy gość otwiera drzwi, mnie już nie ma, ale wiecie co zostawiam na wycieraczce? Dynię z wydrążonymi oczami, nosem i ustami oraz z nożem w głowie, z karteczką z napisem "Ty”. Potem zwykle czuję się lepiej, i nic złego się nie stało.
* * *
Gdy spacerowałem sobie przez las, spojrzałem w górę i dostrzegłem wiewiórkę. Uśmiechnąłem się i ona też się uśmiechnęła. To znaczy, myślę, że to był uśmiech. Moje zęby były na wierzchu i policzki były odciągnięte. To uśmiech, nie? (Wiewiórka na pewno się uśmiechała).
* * *
Chyba najpiękniejszy zachód słońca, jaki widziałem, był na stronach 4 i 5 Księgi Zachodów Słońca.
* * *
Zwykle szydzimy z wierzeń naszych przodków. Ale nie możemy szydzić im w twarz, i to mnie wkurza.
* * *
Gdy pierwszy raz próbowałem wydoić krowę na farmie mojego dziadka, nie wiedziałem nawet, z której strony doi się krowę! Później chyba coraz bardziej głupiałem, bo następnym razem nie mogłem nawet znaleźć obory. Na końcu po prostu poszedłem do lasu, i żyłem w nim, bez ubrania.
* * *
Ludzie zakładają z góry, że psy nie byłyby w stanie pracować razem nad jakimś projektem budowlanym. A co, jeśli ten projekt to ogromne pole pełne dziur?
* * *
Jedną z rzeczy, które potrafi komputer, a większość ludzi nie, to być zamkniętym w kartonie i leżeć w magazynie.
* * *
Kiedy byłem mały, moi sąsiedzi mieli małego pudelka, z którego cały czas się nabijałem. Myślałem, że jest naprawdę wkurzający i głupio wygląda. Ale powiem wam, że nie nabijałem się już z niego, gdy uratował mi życie. Jak uratował mi życie? To długa historia. Za długa, żeby tu ją opowiedzieć. Ale mogę wam powiedzieć, że była pełna napięcia i niebezpieczeństw, i później nigdy już nie żartowałem sobie z pudelka. No, może przynajmniej spróbuję trochę opowiedzieć. Nie jestem pewien, czy sam w nią wierzę, tyle dziwnych, fantastycznych rzeczy się zdarzyło. W skrócie: szedłem sobie przez podwórko, gdy usłyszałem hałas. Odwróciłem się. Wiecie co? Nie da się tu opowiedzieć tej historii. Po prostu uwierzcie, że pudel wyskoczył znikąd i zaatakował kobrę. Skąd się wzięła kobra? No dobra, tyle mogę powiedzieć. Albo nie, zmieniłem zdanie. Ciężko to wyjaśnić – choć gdybym wyjaśnił, siedzielibyście na brzegu krzesła z przejęcia. Może kiedyś opowiem historię pudla i kobry. Nie, nie opowiem. Ale jest dobra.
Tutaj znajdziesz poprzednie przemyślenia...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą