Ach, lata 90... Ta dekada ma smak taniej oranżady oraz rakotwórczej
gumy „Turbo” ze szkolnego sklepiku, a soundtrack towarzyszący
temu błogiemu, pozbawionemu trosk czasowi zabawy i rekreacji to
oczywiście czerstwy, przaśny germański eurodance. A co z warstwą
wizualną? Dla mnie to świat szalonych, animowanych historii
sączących się z wielkich kineskopów. Dla wrażliwego szczyla,
który wychował się na „Reksiu”, bajki te były prawdziwym
powiewem świeżości.
#1. „Flintstonowie” – fajki są OK, ale kto to widział, aby mąż
z żoną spali w jednym łóżku?
Pierwszy, pilotowy
odcinek tego serialu wyemitowany został przez amerykańską stację
ABC w 1959 roku. Widzowie od razu pokochali tę prehistoryczną
rodzinkę, bo już wcześniej mieli z tymi bohaterami do czynienia.
Kreskówka ta była bowiem oparta na bardzo popularnym sitcomie
zwanym „Honeymooners”, którego to polska wersja w 1998 roku
trafiła do ramówki Polsatu pod tytułem „Miodowe lata”!
Pierwsze serie
„Flintstonów” nadawane były w czasie primetime’u, czyli
momencie najlepszej oglądalności ramówki prezentowanej przez ABC,
więc jej widzów stanowiły gównie osoby dorosłe. Zanim jaskiniowa
rodzina została wypchnięta do bloku programowego dla małolatów, w
serialu pojawiały się całkiem poważne tematy, m.in. samobójstwa
czy np. bezpłodność. Fred i jego najbliżsi reklamowali też
papierosy.
Ciekawym „znakiem czasów” jest to, że promowanie
wyrobów tytoniowych nikogo nie oburzało, natomiast w latach 60.
wielkim, aczkolwiek mocno kontrowersyjnym przełomem było to, że
para bohaterów dzieliła jedno łóżko! W tamtym okresie
telewizyjne postaci nigdy nie były pokazywane w takiej bliskości i
zazwyczaj spały w osobnych wyrach.
#2. „Kacze opowieści”
– Ile hajsu miał Sknerus McKwacz?
Zawsze zastanawiałem
się jak to możliwe, że starszy, nieprzytomnie bogaty kaczor, który
swoją fortunę trzymał w wielkim skarbcu, skakał z wysokiej
trampoliny wprost do „basenu” wypełnionego monetami i nie
rozbijał sobie głupiego dzioba o ten twardy bilon. Dziś bardziej
dziwi mnie, że bohater ten nigdy nie skarżył się na wysokie
podatki…
W kreskówce nigdy
nie padła suma, jaką McKwacz dysponował, więc „Kacze opowieści”
wzięte zostały pod lupę analityków pracujących dla biznesowego
dwutygodnika „Forbes”. Ci określili fortunę Sknerusa na 33,5
miliarda dolarów. Ładnie, co? Cóż, w rankingu piętnastu
najbogatszych nieistniejących postaci, ekscentryczny kaczor nie
plasuje się na pierwszym miejscu. Tę zaszczytną pozycję zajmuje
bowiem Carlisle Cullen, jeden z tych absurdalnie zniewieściałych
wampirów z niesławnej sagi o absurdalnie zniewieściałych
wampirach pt. „Zmierzch”, który to posiada o jakieś drobne 600
milionów dolarów więcej niż McKwacz!
#3. „Batman” –
wizualne cudo
Produkowany od 1992
roku animowany serial o przygodach zamaskowanego milionera uważany
jest przez fanów komiksów DC za jedno z największych dzieł w
historii animacji. Trudno się nie zgodzić – ta kreskówka miała
w sobie mroczny klimat, który mocno zbliżał ja do atmosfery, jaką
Timowi Burtonowi udało się stworzyć w aktorskim filmie opartym na
słynnej serii komiksów.
To zasługa nie tyle
samej historii czy nawet animacji, ale prawdziwego, artystycznego majstersztyku, jakim są tła wykorzystane w tym serialu.
Zaprojektował je Eric Radomski, a nad dopracowaniem ich pracowało kilkanaście osób! W przeciwieństwie do standardowej procedury
malowania teł w kreskówkach, tutaj nie stworzono ich malując
krajobrazy na białym papierze, ale za bazę służyły czarne
arkusze, na które to dopiero nakładano farby o jaśniejszych
odcieniach.
#4. „Czarodziejka z
Księżyca” – homoseksualny romans, którego mogliśmy nie
zauważyć
Anime to twór,
który rządzi się swoimi prawami, a miłośników „chińskich
bajeczek” jest prawdopodobnie tylu, co zaciekłych wrogów
uważających (czasem całkiem słusznie), że azjatyckie animacje
wypełnione są irytującymi schematami i wątkami mocno
pedofilskimi. Na tle innych serii „Czarodziejka z Księżyca”
wydawała się jednak produkcją całkiem grzeczną. Może to dlatego, że
my, młodzi widzowie, nie wyłapywaliśmy wszystkich seksualnych
smaczków, które serwowali nam twórcy tego programu? Jednym z
takich motywów jest związek dwóch bohaterek tej samej płci. Mowa
o czarodziejce z Uranu i tej z Neptuna.
W wersji emitowanej na
potrzeby amerykańskiej stacji telewizyjnej podłożono nieco
zmienione tłumaczenie, z którego wynika, że obie dziewczyny są
kuzynkami. Cóż, rzadko kiedy zdarza się, aby kuzynki były ze sobą
tak blisko, a nawet i adoptowały dziecko! Zresztą związek
obu czarodziejek nie jest jedynym motywem LGBTQRDESÜ123+%$, który
pojawia się w tej kreskówce.
#5. „Inspektor Gadget”
– zabawka, która potrafi zniszczyć dzieciństwo!
Ten serial był
prawdziwym fenomenem i patrząc na niego dzisiaj, trudno zrozumieć
właściwie czemu tak było. Bohater produkowanej od 1983 roku bajki
był takim luźnym połączeniem fajtłapowatego inspektora Jacques'a
Clouseau z technologicznie podrasowanym Jamesem Bondem, a głównym
motywem tej kreskówki była walka głównych bohaterów z geniuszem
zła – dr Clawem, który na ekranie nigdy nie pokazał swojej
twarzy.
Ba, jedyną częścią ciała tej postaci była jego odziana
w stalową rękawicę dłoń. Z tej tajemniczości dr. Clawa
postanowili odrzeć twórcy figurek przedstawiających bohaterów
serialu. Pudełko z tą postacią miało naklejkę umieszczoną na
wysokości jej głowy. Po wyciągnięciu ludzika z opakowania
okazywało się, że bajkowy arycłotr to facet w średnim wieku z
ustami glonojada. Zdecydowanie wolelibyśmy nie poznawać tej
„tajemnicy”…
#6. „Scooby Doo” –
Shaggy nie był wegetarianinem
Serial, którego
jednym z głównych bohaterów był pies o imieniu zaczerpniętym z
radosnych przyśpiewek Franka Sinatry, może pochwalić się
wyjątkowo długą współpracą z dwoma aktorami podkładającymi
głosy bohaterom tej bajki. I tak na przykład blondas Fred przemawia
głosem aktora Franka Welkera, który w 1969 roku mając 23 lata
dostał tę fuchę i ma ją do dziś!
Również i artysta
podkładający głos wiecznie upalonemu zielskiem Shaggy’emu
spędził dużą część życia współpracując z twórcami tej
kreskówki. Casey Kasem współtworzył tę postać od samego
początku i dopiero po niemal 30 latach, w 1997 roku, zdecydował się
zakończyć swoją przygodę z wytwórnią Hanna-Barbera. Kasem jako
gorliwy weganin bardzo chciał, aby również i Shaggy odrzucił
dietę opartą na produktach odzwierzęcych. Niestety nikt nie chciał
się na taki krok zgodzić. Kiedy twórcy bajki zwrócili się do
Caseya z prośbą, aby ten podłożył Shaggy’emu głos w
reklamie Burger Kinga, w której serialowy luzak miał wystąpić,
aktor obraził się i stanowczo odmówił dalszej współpracy przy
„Scooby Doo”. Dopiero w 2002 roku dał się udobruchać przez
producentów i wrócił do swojej roli. W tym też czasie Shaggy
zrezygnował z jedzenia mięsa!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą