Szukaj Pokaż menu

Chuck Norris jest debeściak!

197 048  
7   124  
Kliknij i zobacz więcej!No i wszystko jasne! Wczorajsza opowieść o wizycie Chucka w Polsce to było oczywiście science - fiction, a dzisiaj wracamy do faktów. Bo na Chucka nie ma haka!

  • Dobry, lepszy, Chuck Norris.

  • Chuck Norris uprawiał sex nawet z Matką Ziemią.

  • King Kong to historia Chucka Norrisa na Pałacu Kultury i Nauki.

  • Chuck Norris w chińskiej restauracji dostaje prawdziwego kurczaka.

  • Chuck Norris rozumie polską scenę polityczną.
  • Potrafisz się tak ładnie uśmiechać?

    27 602  
    5   21  
    Opiekun robiący to zdjęcie powiedział: "No uśmiechnij się ładnie, to ci zrobię zdjęcie!"

    Kliknij i zobacz więcej!

    Wielka księga zabaw traumatycznych LIII

    26 834  
    4   11  
    Klikaj! Sporo nowego!Fataliści atakują. Sami prowokują niebezpieczne sytuacje, a potem się dziwią, czemu boli i krew sika lub też czemu kolega zemdlał, a koleżanka dostała histerii.

    Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

    FILATELIŚCI

    Kiedy byłem małym gdzieś 4-letnim dzieckiem, moich rodziców często odwiedzali znajomi z dziećmi w moim wieku. Zazwyczaj zachowywaliśmy się bardzo głośno, zawsze trzeba było nas uciszać. Tym razem było jednak inaczej... Ojciec przez całe życie miał jedną pasję-zbieranie znaczków (to taka naleciałość z czasów komuny kiedy to było jedna z niewielu dostępnych rozrywek). Nic więc dziwnego, że w domu było pełno klaserów z filatelistycznymi rarytasami. Owego dnia z kolegą Filipem postanowiliśmy przyjrzeć się im z bliska...
    Wyciągnęliśmy wszystkie znaczki z klaserów na podłogę (pełno tego było) i nie wiedzieć czemu zaczęliśmy się w nich tarzać. Mało tego- co chwilę wpadaliśmy do dużego pokoju i podnieceni mówiliśmy starym "Jak my się świetnie bawimy!!!".A że byliśmy akurat bardzo cicho nikt nie zwracał nam uwagi, nie zaglądał do pokoju. Tego też mało. Rozmowy przy stole toczyły się w temacie "No zobacz Moniczko jakie te nasze dzieci są grzeczne..."Oni mieli swoją imprezę, a my swoją. Kiedy rodzinka Filipa zbierała się do domu moja mamuśka postanowiła przyjść i nas zawołać... Nie wiem czyja mina była straszniejsza jej, czy ojca który chwilę później zobaczył co się stało z jego dorobkiem.

    by Anonimek (paulyester)

    * * * * *

    SPORT TO ZDROWIE?

    W wieku około lat 4 byłam na wakacjach u dziadków na wsi. Cierpiałam na straszny brak rówieśników i bawiłam się sama na podwórku. Zabawa polegała na bieganiu w tę i z powrotem od płotu, do płotu. Powietrze śmigało mi twarz i czułam się przednio, aż do momentu, gdy wbiłam się kością policzkową w gruby żelazny ząbek widlarki mojego dziadka. Odbiłam się od maszyny i spadłam na ziemię, aby po chwili się podnieść i pobiec do rodziców brudnymi rękami trzymając się za krwawiącą twarz. Moja mama prawie zemdlała, gdyż bała się, że wyłupałam sobie oko, ale okazało się że uderzyłam o centymetr za nisko i jedyną poniesioną szkoda był rozwalony policzek, a mój wzrok ocalał. 

    by Anonimek (ptysiak4)

    * * * * *

    GDZIE Z TĄ PETARDĄ?

    Małym szkrabem będąc, byłem świadkiem (poniekąd uczestnikiem) wesołego zdarzenia. Kumple wpadli na pomysł, żeby zacząć się bawić petardami. Po paru małych wybuchach znudziło im się i postanowili to trochę urozmaicić. Znaleźli wielką krowią kupę i włożyli do niej największa petardę. Ja byłem sprytniejszy od nich i odszedłem na bezpieczną odległość. Oni tacy sprytni nie byli i twarzyczki im się troszkę upaskudziły strawionym krowim obiadem.

    by Anonimek (tomekolcha)

    * * * * *

    STRZYKAWKOWA MANIA

    W podstawówce dopadła nas - jak wszystkich na pewnym etapie wiekowym - mania sikania wodą ze strzykawek (co było oczywiście surowo zakazane). Był to czas, kiedy nie można było niczego dostać, także strzykawek. Jaka więc była moja radość, kiedy mama przyniosła mi z pracy strzykawkę i kilka igieł, które dostała dla mnie od higienistki. Uzbrojona w nowiutką, dość dużą strzykawkę udałam się do szkoły. Zabawa w oblewanie szła w najlepsze, kiedy wykoncypowałam sobie, że jeszcze perfidniej będzie, jeśli na strzykawkę założę igłę - strumień wody będzie cieńszy i intensywniejszy. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, wycelowałam w jednego z kolegów i nacisnęłam tłok. Usłyszałam okropny krzyk. Kolega trzymał się za szyję, pod uchem. Między palcami tkwiła mu moja igła... Wolę nie myśleć, co by było, gdybym trafiła go w oko, co mogło się zdarzyć, ponieważ zawsze "sikaliśmy" sobie w twarz. Jak widać, głupie i bezmyślne pomysły miewają również tzw. "wzorowe uczennice".

    by The_Dzidka

    * * * * *

    JAK ZDOBYWA SIĘ NICKA BĘDĄC NIEMOWLĘCIEM

    Historię znam tylko z opowieści, jako że byłem zbyt mały żeby to pamiętać. Leżałem z łóżeczku gdy w pewnej chwili zacząłem płakać. Moja mama, jako doświadczona matka od razu wiedziała o co chodzi. Przełożyła mnie na swoje łóżko i zaczęła przewijać. Gdy zadzwonił telefon pieluszka już była zdjęta a ja czekałem na świeżą. Telefon jednak okazał się ważniejszy. Mama zużytą pieluchę położyła na podłodze koło łóżka i poszła odebrać. Ja jako ruchliwe niemowlę oczywiście z łóżka spadłem, na szczęście nie było wysokie. Ale rodzeństwo do tej pory czasem mówi do mnie "gówniany chłopiec".

    by Anonimek (Filip) 

    * * * * *

    TRAUMY HARCERSKIE

    Będąc funkcyjnym na obozie starszoharcerskim (gdzieś w szczecińskim) obstawiałem raz z kolegą tzw. punkt kontrolny, w czasie nocnego biegu "inauguracyjnego" tzn. w pierwszym tygodniu pobytu. Nasz punkt był koło starego, nieużywanego, poniemieckiego cmentarza. Jako, że nam się nudziło postanowiliśmy (choć było ciemno jak u murzyna w ... ) pobawić się (?) w berka na tymże cmentarzu. Kumpel miał mnie gonić. Uciekając przed nim biegłem główna alejką i w pewnej chwili wpadłem do wyrwy pod starym grobowcem / kaplicą (?) i poleciałem po jakimś rusztowaniu parę metrów w dół (nazajutrz okazało się, iż zapadlisko było "otwarte" do komory grobowej, a rusztowanie to był stelaż na którym stały 3 kompletnie spróchniałe trumny trzymające się w całości li i jedynie siłą woli). Leżąc w ciemności zobaczyłem w rogu pomieszczenia "mniej czarną czerń" nocy i pomyślałem, że jak zrobi się "czarniejsza" to będzie znaczyć, że kumpel jest koło grobowca, a wtedy go zawołam, a on pomoże mi wyjść. No i po chwili otwór bardziej "ściemniał" więc zawołałem "Pomóż mi wyjść", ale usłyszałem tylko jakiś łomot i dalej nikt się nie odezwał. Doszedłem szybko do wniosku, że kolega chce mi zrobić na złość więc się zawziąłem i sam wylazłem pełen dość niecenzuralnych planów wobec kumpla. Jak już byłem za powierzchni to zobaczyłem, że kolega leży na alejce koło grobowca. Podbiegłem do niego i zacząłem go szarpać za ramię. On wtedy otworzył oczy, jęknął "O kuźwa" i znowu zemdlał. Zacząłem go wtedy prać po pysku i docuciłem go ...
    W jego opisie zaś zdarzenie wyglądało następująco: Pogonił za mną ale po paru metrach potknął się o coś i zarył pyszczydłem w glebę (harcerski fason nakazywał naturalnie poruszać się w nocy bez latarek). Gdy się podniósł i nie zobaczył mojej sylwetki to od razu pomyślał, że położyłem się za którymś grobem i pewnie wyskoczę zza niego z okrzykiem typu "Huuuu". Mimo, iż tak naprawdę oczekiwał takiego zachowania z mojej strony, to jednak poczuł się dość nieswojo. W tym momencie zauważył, że przy dużym grobowcu jest spory kawał obsuniętej ziemi a spod spodu widać jakąś dziwną zielonkawą poświatę. Chwilę potem usłyszał nieludzki, głuchy i przytłumiony (wg. niego) okrzyk "Pomóż mi wyjść" i zrobiło mu się dziwnie słodko w ustach, zaszumiało mu w uszach i poczuł, że się osuwa na ziemię. Po jakimś czasie (nie wiedział po jakim) poczuł, że leży na ziemi a ktoś go szarpie za ramiona krzycząc "Wstawaj, nie masz gdzie leżeć tylko na cmentarzu ?!?". Gdy otworzył oczy zobaczył zielono świecącą się postać - i znowu zemdlał. Ta mara to byłem naturalnie ja a świeciło się próchno z tych starych trumien i (chyba ich zawartości ?) przez które przeleciałem w drodze do podłogi, bo jak oglądaliśmy ten grobowiec w świetle dziennym, to okazało się, że pod kapliczką (?) jest spora komora / pomieszczenie, w której na stalowych (?) przerdzewiałych stelażach stoją trumny (po 3 na jednym) i ja wpadając a właściwie wsuwając się przez ten wypłukany (?) otwór spadłem na wierzch jednej ze stojących na najwyższym "piętrze" trumien i przeleciałem "z impetem w głąb" do dna pomieszczenia...
    O zdarzeniu tym za bardzo nie opowiadaliśmy bo nie byliśmy pewni reakcji miejscowych włościan i władz.

    * * * * *

    Koło tego samego cmentarza był też punkt kontrolny w czasie biegu na stopnie (dla uczestników całego zgrupowania tj. ludzi z 6 obozów), mającego miejsce parę dni przed końcem obozu. Cmentarz tylko z przodu, od strony drogi, miał coś w rodzaju ogrodzenia (kraty na podmurówce), a z pozostałych trzech stron ogrodzeniem były jakieś krzaki i żywopłoty. Tym razem punkt obstawiały dwie dziewczyny z mojego obozu, a mieścił się on zaraz za cmentarzem. Panienki nie były takie ambitne jak ja z kumplem i rozpaliły sobie ognisko. Ja zaś obchodząc całą trasę biegu postanowiłem skrócić sobie trasę przez cmentarz. by nie musieć omijać go naokoło. Kierowałem się na światło ogniska. Gdy już byłe tuż - tuż zobaczyłem, że moje dziewczyny odpytują jakiś patrol. a następny, który dotarł już do tego punktu, siedzi pod żywopłotem cmentarza. Było to 5 dziewczyn z innego obozu, które właśnie w tej chwili "raczyły się" czymś tam z termosu. W momencie gdy piła ostatnia z siedzących przyklęknąłem za nią, przecisnąłem rękę przez żywopłot, poklepałem ją w ramię i wyciągnąłem otwartą dłoń. Ona napiła się i włożyła mi do ręki termos. Ja go przeciągnąłem przez żywopłot, napiłem się (to była herbata) i z powrotem oddałem tej dziewczynie, a potem wstałem i poszedłem w prawo, bo pamiętałem, że tam jest coś w rodzaju przejścia. Po paru krokach usłyszałem przeraźliwy wrzask jednej, a potem kilku dziewczyn. Ruszyłem biegiem do przejścia i po paru sekundach byłem na punkcie. Dziewczyna od której brałem termos była w totalnej histerii. Jak już udało nam się ją uspokoić i wyjaśnić sytuację, to poznałem zdarzenie z jej "strony": Jest na nocnym biegu na stopień, więc jest trochę zdenerwowana. By trochę się uspokoić siadły sobie wszystkie z patrolu pod żywopłotem. Ktoś poprosił ją o picie w termosie, ona mu podała i dostała termos z powrotem, ale gdy oddała go koleżance ze swej lewej strony to dotarło do niej, iż ona była ostatnia w "kolejce" a za plecami ma stary cmentarz. Wtedy już jej się racjonalne myślenie "wyłączyło".

    by Anonimek (Dyzio)

    * * * * *

    GIMNASTYKA KANAPOWA

    Jakoś tak w pierwszej klasie podstawówki jednym z moich ulubionych zajęć było branie rozbiegu przez cały przedpokój, wybijanie się na progu dużego pokoju i lądowanie na kanapie. Oczywiście wypadki chodzą po ludziach (zwłaszcza tych małych) i pare(dziesiąt) razy zdarzało się zahaczenie nogami o podłokietnik kanapy lub też odchylenie od toru lotu i wylądowanie na podłodze. Jednak jako młody i zapalony sportowiec nie zrażałem się. Pewnego dnia (było to bodajże w wakacje), kiedy rodziców nie było w domu, a opiekę nade mną sprawowała babcia, postanowiłem pobić kolejny rekord w długości lotu. Także wziąłem rozbieg aż z kuchni wybiłem się z niewiarygodną wręcz siłą i po przeleceniu jakieś 0,5 metra zatrzymałem się w miejscu. Początkowo nie mogłem dojść do tego, co się stało. Dopiero po spojrzeniu na moją lewą dłoń okazało się, że jest w nią wbita klamka od drzwi do pokoju. No w tym momencie oczywiście ryk na cały blok. Babcia panika, o mało zawału nie dostała. Zaraz za telefon, dzwoni do ojca (na szczęście strażaka), który po szybkim przyjeździe na pomoc polał mi to jeszcze spirytem. Dzięki tato naprawdę.

    by Anonimek (Tomek)

    * * * * *

    STARY A GŁUPI

    PRZYSTANEK

    Dość niedawno, bo na początku 2006 roku.Wwpadliśmy z kolegami na "genialny pomysł". Otóż postanowiliśmy, że jeden z nas wejdzie na przystanek autobusowy i zeskoczy tak, żeby nastraszyć jakąś Bogu ducha winną staruszkę. No więc kumpel naprężył się już do skoku, lecz nie zauważył wystającego kawałka blachy, o który zahaczył skacząc. Nie musze chyba tłumaczyć, iż jego wyczyn wyglądał drastycznie. Spadał głową w dół na beton. Do dziś nie mogę uwierzyć, że skończyło się na złamanym nadgarstku, wybitym barku i wstrząsie mózgu. Takich zabaw to ja kategorycznie odradzam. Ale róbta co chceta.

    by Szalony_koles 

    * * * * *

    HYDRAULIK

    Rzecz działa się kilka lat temu. Byłem wtedy jeszcze niedoświadczony w sprawach remontowych. Mieszkałem w starym komunalnym mieszkaniu (dwa pokoje z aneksem kuchennym, bez łazienki, wc wspólne na korytarzu, w mieszkaniu kran z zimną wodą i karaluchy) i musiałem wymienić uszczelkę w jedynym źródle wody, czyli kranie. Niestety w mieszkaniu nie było zaworu do odcięcia wody. Takowy znajdował się w piwnicy i odcinał wodę dla całego budynku, ale nie bardzo wiedziałem gdzie jest. Postanowiłem więc "w locie" zmienić całą głowiczkę, ot starą wykręcę, a nową wkręcę, trochę wody się poleje i już. No i wykręciłem, myślę że policyjna sikawka, to przy tym, co we mnie walnęło, niewinna fontanna (doświadczyłem milicyjnych sikawek w stanie wojennym). Chwyciłem jakąś miskę i starałem się skierować strumień wody do zlewu, który już po chwili nie był w stanie odbierać nadmiaru H2O. Postanowiłem zachować zimną krew, co przychodziło tym łatwiej, że stałem już prawie po kostki w zimnej wodzie. Zacząłem krzyczeć o pomoc i walić w drzwi na korytarz (kran się przy nich znajdował) cały czas trzymając miskę niczym tarczę. Po paru minutach drzwi się uchyliły i zajrzał sąsiad. Patrzył na mnie jak na kosmitę i powiedział - "Chciałeś k**wa wziąć prysznic, to trzeba było zagadać....". Po dalszych paru chwilach zakręcił wodę i mogłem wkręcić nową głowiczkę. Na sucho. Na szczęście mieszkałem na parterze, no i karaluchy się wyniosły na jakiś czas. Od tego momentu do prac związanych z armaturą wodną wzywam hydraulika.

    by Dgr

    Przeżyłeś coś traumatycznego od czego krew w żyłach się ścina a włosy stają dęba? Podziel się tym z nami koniecznie! Klikaj w ten linek i pisz!
    4
    Udostępnij na Facebooku
    Następny
    Przejdź do artykułu Potrafisz się tak ładnie uśmiechać?
    Podobne artykuły
    Przejdź do artykułu Każda rodzina ma jedną, bardzo dziwną zasadę - internauci postanowili podzielić się swoimi
    Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
    Przejdź do artykułu Polska oczami Rosjanina
    Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
    Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
    Przejdź do artykułu Lansky: Kierownik po godzinach
    Przejdź do artykułu Mistrzowie Internetu – Aktywiszcze u lekarza
    Przejdź do artykułu Czy ona udaje orgazm?
    Przejdź do artykułu Rozkoszne diabełki XXIV

    Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

    Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą