Byłam tak samotna, że już dawno zaczęło to przekraczać wszelkie normy społeczne. Nie tak dawno mój psychiatra określił mnie mianem kobiety z osobowością z pogranicza. Oznacza to, że od czasu do czasu potrafi mi solidnie odpierdolić.
Sama nie wiem dlaczego tak jest, ale ucieszyło mnie, że to jedynie zaburzenia, które można korygować, a nie trwała choroba psychiczna. Od dawna nigdzie nie wychodziłam. Czas spędzałam raczej we własnym towarzystwie. Zaczęło mi to doskwierać. Zapytałam sama siebie: gdzie poznać kogoś w XXI wieku
cierpiąc z powodu chronicznego braku czasu? Odpowiedź przyszła bezpośrednio z AppStore — zaloguj się do Tindera.
Dodałam nieprawdziwe imię, w końcu mam obsesję na punkcie własnej prywatności. Następnie kilka zdjęć, które były wykonane tak, aby nie odkrywać prawdziwości moich rysów twarzy. Każda kobieta wie, jak zmienić swój wygląd w zaledwie kilka minut. Nie chodzi o to, że jestem brzydka, bo jest wręcz przeciwnie. Po prostu
nie wiedziałam, czy jestem gotowa na to, aby ktoś rozpoznał mnie na ulicy. W końcu Tinder działa na podstawie lokalizacji.
Polubienia posypały się tak szybko, że sama nie zdążyłam tego ogarnąć. Nim sama zaczęłam swipeować, liczba zaoferowanych mi serc
przekroczyła 99. Wtedy napisał on. Gość o dziwnym imieniu, przyjemnej twarzy i idealnej budowie ciała. Rzucił niewygodnym żartem o kobietach i dodał, że jego spojrzenie może być krzywe z powodu wykonywanego zawodu. Aureliusz był psychiatrą. Cóż...
lepiej ze swoim borderline'em nie mogłam trafić! Pomyślałam, że dzięki temu nie będę musiała udawać kogoś kim nie jestem i może nawet znajdę odrobinę zrozumienia.
Wcale nie szukałam związku. Może jedynie męskiego ramienia, którym mogłabym się okryć w zimną noc. Choć mamy lipiec, pogoda nas nie rozpieszcza, a ja sama często marznę pod jedną warstwą kołdry. Pomyślałam, że
obecność drugiego, tak idealnego ciała mogłaby rozpalić nieco moją wyobraźnię i podgrzać atmosferę. Nie lubię marznąć, za to lubię sypiać nago. Ciało
byłej tancerki w klubach go-go nie potrzebuje seksownych pidżam, aby prezentować się doskonale. To nie próżność, raczej wrodzony brak skromności. Mogę przyznać, że mam solidnie pokrzywioną psychikę i daleko mi do ideału, ale moje ciało jest doskonałe.
Pisaliśmy kilka chwil. Aureliusz okazał się bardzo bezpośredni. Dużo mówił o moich ustach i świetnej figurze. Cieszyła go moja otwartość i niechęć do owijania w bawełnę własnych potrzeb. Dość szybko wyjawiłam, że
moje łóżko jest zimne od ponad roku. Niemal 400 dni spędzonych samotnie, bez seksu, bez pocałunków i bez męskiego dotyku. To nie mogło nie poskutkować stwardnieniem pewnych części ciała po obu stronach tinderowego komunikatora. Co byłoby, gdybym nie musiała wtedy wyjechać? Gdybym pozwoliła namówić się na randkę tego wieczora? Myślę, że mimo braku
możliwości szybkiego wyczerpania wspólnych tematów, prędko padlibyśmy sobie w ramiona. Pragnienie bliskości często przyćmiewa logiczny punkt widzenia, a ja wierzę, że odrobina hedonizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą