Znacie ten gorzki smak rozczarowania, który towarzyszy wam, kiedy zasiadacie do seansu swojego ulubionego filmu z lat szczenięcych i okazuje się, że ten zestarzał się gorzej niż „Pan Kleks w kosmosie”? Na szczęście sporo kultowych pozycji kina grozy do dziś trzyma się znakomicie!
„Martwe Zło” (1981)
Nakręcony przez Sama Raimiego w 1981 roku horror „Martwe Zło” był tak naprawdę odświeżoną, nakręconą za większy budżet, wersją półgodzinnej, amatorskiej produkcji, którą to Raimi z kumplami nakręcił jakiś czas wcześniej. Sześc lat później reżyser, zasilony jeszcze większym pieniądzem, zrealizował kolejny remake historii o opuszczonej chatce w środku nawiedzonego lasu.Pierwsze „Martwe Zło” to typowy przykład taniego kina klasy B, a jego twórcy, z braku funduszy, musieli wspinać się na szczyty kreatywności aby efekty specjalne robiły wrażenie (efekt rozkładającego się trupa uzyskano wykorzystując rozmiękłe płatki owsiane, żelki, gumowe węże oraz szczątki prawdziwych karaluchów z Madagaskaru). Film, mimo nędznego budżetu i miejscami nieco przeszarżowanego aktorstwa, w dalszym ciągu ogląda się pysznie.
„Hellraiser” (1987)
Pozycja znana na naszym rynku VHS, jako „Wysłannik piekieł” to dzieło Cliva Barkera. To on w 1976 roku napisał opowiadanie o człowieku, który za pomocą specjalnej kostki ściąga na Ziemię demony z najgłębszych zakamarków piekieł. Pisarz sam później przygotował scenariusz oraz stanął za kamerą "Hellraisera". Zdecydowanym atutem filmowej wizji Barkera były postaci cenobitów – posępnych istot wyspecjalizowanych w serwowaniu swoim ofiarom ekstremalnego bólu graniczącego z masochistyczną wręcz rozkoszą. Barker projektując tych bohaterów wzorował się na modzie punkowej, ubiorze katolickich księży oraz wdziankach noszonych przez członków społeczności sado-maso, którym bacznie przyglądał się podczas wizyt w amsterdamskich klubach dla fetyszystów.Nakręcono sporo lepszych i gorszych (głównie gorszych…) części tego znakomitego horroru, jednak żaden nie dorastał do pięt pierwowzorowi. W planach była nawet realizacja produkcji, w której pojawić się miały postaci z „Hellraisera” i „Halloween”. Projekt został jednak szybko wstrzymany przez właściciela praw do produkcji o Michaelu Myersie.
„The Thing” (1982)
Oglądając liczące sobie 37 lat dzieło Johna Carpentera nie trzeba nawet przymykać oczu na marne efekty specjalne, bo w tym filmie ich nie uświadczymy. Wykonane przy udziale znakomitego speca od przerażającej, kinowej magii – Roba Bottina, animatroniczne kukły, biją na łeb i plują na grób współczesnym fajerwerkom wygenerowanym komputerowo.Co zaskakujące – film początkowo został kompletnie zjechany przez krytyków i dość słabo poradził sobie w kinach. Prawdopodobnie winę za to ponosi… Steven Spielberg i jego „E.T.”, który premierę miał zaledwie dwa tygodnie wcześniej. Widzowie zdecydowanie bardziej woleli rodzinny seans z happy endem niż krwawą, klaustrofobiczną, pozbawioną radosnego finału, potworność, w której z oderwanych głów wyrastają pajęcze nogi, a klatki piersiowe zwłok odgryzają ludziom kończyny…
„Koszmar z ulicy Wiązów” (1984)
Na początku lat 80. Wes Craven przeczytał artykuł o grupie nastoletnich Khmerów, którzy w okresie pobytu w amerykańskim obozie dla uchodźców skarżyli się na koszmary, a z czasem zaczęli umierać podczas snu. Ta przykra historia zainspirowała go do stworzenia scenariusza filmu o mordercy dzieci, który po śmierci, jako demoniczny, oszpecony psychol nawiedza swoje kolejne ofiary we śnie, a jedyna formą obrony przed nim jest unikanie najmniejszej nawet drzemki.Tworząc wizerunek oprawcy, Craven wzorował się ponoć na swoim prześladowcy z czasów szkolnych oraz na lokalnym menelu, co to zwykł straszyć dzieciaki na osiedlu. Natomiast twarz Freddy’ego Kruegera ponoć zainspirowana została roztopionym serem na pizzy… Nakładanie make-upu na twarz aktora – Roberta Englunda, zajmowało ponad trzy godziny. Sam artysta twierdzi, że największą inspirację dał mu występ Klausa Kinskiego jako „Nosferatu”.
Trzeba przyznać, że ta nakręcona w zaledwie 34 dni produkcja, która kiedyś autentycznie przerażała, dziś bardziej śmieszy. I to absolutnie nie dlatego, że film się jakoś szczególnie zestarzał. Po prostu przywykliśmy już do wszelkiej maści zabiegów stosowanych przez twórców horrorów. Natomiast przemycony przez Cravena humor w dalszym ciągu trzyma się tak, jak przed laty, czyli jest piekielnie wręcz czerstwy.
„Amerykański wilkołak w Londynie” (1981)
Scenariusz tej wyśmienitej komedii grozy John Landis napisał w 1969 roku, kiedy jako 18-latek pomagał przy realizacji pewnego filmu kręconego w byłej Jugosławii. Usłyszał tam historię pochówków ludzi w taki sposób, aby później, jako wampiry, wilkołaki czy inne monstra, nie wrócili do życia i nie nękali swoich bliskich. Niestety, nikt nie chciał nawet brać pod uwagę czytania scenariusza młodziutkiego filmowca. Dopiero 12 lat później, Landis – już jako znany reżyser, zakasał rękawy i sam zabrał się za realizację swego pomysłu. Dobrze trafił – w tamtym okresie panowała moda na filmy o wilkołakach.Dzieło twórcy „Blues Brothers” to przede wszystkim prawdziwa rewia fenomenalnych efektów specjalnych, które podobnie jak te w „The Thnig” do dziś zachwycają widzów i znawców dobrego horroru. Twórca tych niezapomnianych perełek wizualnych – Rick Baker otrzymał za swoją pracę przy filmie statuetkę Oscara. Zyskał też oddanego fana w osobie Michaela Jacksona, który dwa lata później poprosił go o pomoc podczas realizacji klipu do utworu „Thriller”.
„Dead Heat” (1988)
Pewnie, że do tej listy spokojnie można by dodać „Piątek 13-tego”, „Lśnienie” czy chociażby „Laleczkę Chucky” albo „Candymana”, jednak na równie duże uznanie zasługuje mało u nas znany film pt. „Dead Heat”. To historia dwóch gliniarzy z LAPD, którzy trafiają na trop tajemniczego laboratorium, w którym za pomocą pewnego urządzenia można przywrócić do życia zwłoki. W toku śledztwa obaj policjanci giną, jednak nawet to nie przeszkadza im doprowadzić sprawy do końca. Jako wskrzeszone z martwych, pokiereszowane, rozkładające się trupy robią wszystko, aby widzowie świetnie się bawili.Produkcja ta otrzymała wybitnie złe recenzje, ale po latach stała się prawdziwą perełką dla fanów horrorów klasy B i kolekcjonerów kaset VHS. Film wypełniony jest bardzo złym, niezbyt smacznym, humorem oraz paździeżowymi efektami specjalnymi. Jak dla mnie – to prawdziwe, śmierdzące zapyziałym umrzykiem, „gulity pleasure”.
https://www.youtube.com/watch?v=K3x6opYcHp8
Oglądany:
57892x
|
Komentarzy:
43
|
Okejek:
148
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
09.05
- Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów (241)
- Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory (525)
- Największe obciachy – Pozwalają żołnierzom WOT iść do pracy w mundurach. I to zły pomysł… (267)
- Polska imperium Thermomixa. Oto ile na Polakach zarobiła niemiecka firma – Co nowego w technologii? (82)
- Kobiety opowiadają o najstraszniejszych rzeczach, jakie zrobili im faceci (152)
- W moją domową siłownię uderzył piorun i pozostawił taki oto artefakt na lustrze – Bardzo nietypowe znaleziska internautów (142)
- Zdjęcia, które stały się przypadkowym arcydziełem (51)
- Kryminał w stylu starorzymskim, czyli jak cesarz Tyberiusz rozwikłał tajemnicę pewnej zbrodni (7)
- 7 rzeczy, które warto wiedzieć o mało znanym póki co denisowianinie (9)
- Serwerownia jak z Matrixa – Raj perfekcjonisty (25)
- Amator cmentarzysk starych pojazdów – od traktorów po mercedesy (13)
- Piękne dziewczyny w zakolanówkach (21)
- 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy (22)
- Z życia strażnika miejskiego - bynajmniej nie tak strasznego jak go malują (76)
- Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego (23)
08.05
- Mistrzowie Internetu – Aktywiszcze u lekarza (191)
- Najmocniejsze cytaty – Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży (190)
- Poszedłem się zważyć i myślę, że znam już odpowiedź – Ludzie, którzy mieli bardzo zły dzień (152)
- Internauci piszą, co się aktualnie dzieje z ich byłymi klasowymi klaunami/patusami (65)
- Polski sędzia ucieka na Białoruś i prosi o azyl polityczny – najlepsze memy (130)
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą