Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Isabel Godin, kobieta, która przetrwała podróż przez dżunglę, żeby po 20 latach spotkać się z mężem

62 830  
221   17  
Małżeństwo Godin zostało rozdzielone przez biurokrację na całe dwadzieścia lat. Kiedy w końcu myśleli, że znowu się zobaczą, stało się coś nieoczekiwanego – cała załoga Isabel Godin zmarła, a tej nie zostało dużo czasu na wydostanie się z niebezpiecznej dżungli.

Jean Godin des Odonais był kartografem, który należał do grupy badaczy wysyłanej bezpośrednio przez króla Francji. W 1735 roku wybrali się na ekspedycję naukową do Ameryki Południowej, wzdłuż równika. Ich ostatnim przystankiem był Ekwador. Tam Jean poznał czternastoletnią Isabel, od której był prawie dwukrotnie starszy. Dziewczyna pochodziła z zamożnej rodziny, mówiła płynnie zarówno po hiszpańsku, francusku, jak i keczua, języku Indian. Momentalnie się w sobie zakochali i w 1741 roku pobrali.
Żyli sobie spokojnie i szczęśliwie, rodziły im się dzieci, a Jean na razie nie zamierzał wracać do Francji.


Zmieniło się to w 1749 roku, kiedy dowiedział się o śmierci swojego ojca - umarł on osiem lat wcześniej i zostawił synowi w spadku dom. Isabel była w kolejnej ciąży i nie mogła wyruszyć w niepewną podróż. Godin planował przepłynąć Amazonką, żeby z Gujany Francuskiej wrócić do Francji. Nie był pewien, czy jest to bezpieczna droga, dlatego chciał ją najpierw wypróbować. Miało go nie być dwa lata.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że władze hiszpańskie i portugalskie nie wyraziły zgody na jego powrót do rejonu Quito, mimo że miał on jedynie zabrać rodzinę i wyjechać do Francji. Starał się jak mógł, żeby uzyskać zgodę, wykorzystywał wszystkie znajomości, jednak nic z tego, nie zgadzano się na przyjazd jakiejkolwiek osoby zza granicy. Dla francuskich badaczy zrobili wcześniej wyjątek i nie zamierzali tego powtarzać.

I tak minęło piętnaście lat. Isabel powoli traciła już nadzieję, że kiedykolwiek zobaczy swojego męża – ich kontakt był ograniczony, Isabel dostawała szczątkowe wiadomości o jego losach. W tym czasie wszystkie jej dzieci umarły z powodu ospy. Sama nie wiedziała, czy jej mąż wciąż żyje, kilka lat wcześniej słyszała jedynie, że się źle czuje.

W 1765 roku Portugalczycy zaoferowali Godinowi, że zabiorą go swoim statkiem do żony, żeby mogli razem wrócić do domu. Wszystko byłoby niesamowitym darem losu, gdyby nie to, że wcześniej Jean w akcie desperacji napisał do francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych list, w którym zachęcał do ataku na tereny zajęte przez Portugalię. Miał nadzieję, że wtedy będzie mógł bez problemu powrócić do Isabel. Jednak jego wiadomość pozostała bez echa, a teraz, kiedy sam król Portugalii oferował mu podróż, Jean bał się, że to zasadzka – dlatego symulował chorobę. Prawie rok.

Statek na niego czekał, królowi Portugalii zależało na pretekście do wysłania swoich na zwiady, nic o liście mężczyzny nie wiedział. W końcu wydano rozkaz odpłynięcia bez Jeana. Godin wysłał swojego przyjaciela jako zastępstwo, zaopatrując go w pieniądze i listy mające pozwolić zabrać Isabel ze sobą.
Jednak nie był to najlepszy przyjaciel, jakiego można by mieć – po dobiciu do brzegu szybko rozpłynął się w powietrzu razem z pieniędzmi. A bez niego Isabel nie miała jak dowiedzieć się o ich wyprawie. Po ośmiu miesiącach podróży załoga jeszcze trzy lata czekała, aż sprawa się rozwiąże.
Bo dopiero rok po przybyciu statku do Isabel dotarła plotka, że został on wysłany przez samego króla, podobno po żonę jakiegoś Francuza. Szybko wyprawiła zaufanych ludzi, którzy mieli sprawdzić, czy to prawda. Żeby się przekonać, musieli pojechać do Gujany Francuskiej, co trochę trwało - minęły dwa lata, zanim uzyskała potwierdzenie. A był już 1769 rok, czyli właśnie stuknęło dwadzieścia lat od rozstania małżonków.

Wydawałoby się, że szczęśliwe zakończenie jest już za rogiem i została jedynie podróż prosto w ramiona ukochanego. Don Pedro, ojciec Isabel, wyruszył pierwszy, żeby wszystko przygotować. Samej Isabel towarzyszyła spora ekipa - dwaj bracia, siostrzeniec, trzydziestu jeden Indian, cztery osoby ze służby i trójka francuskich podróżników.


Trzeba było pewien dystans przejść pieszo przez Andy. Nie była to lekka wyprawa, ciągle padało, łatwo było się poślizgnąć i zranić, ale Isabel była napędzana myślą, że jest już tak blisko zobaczenia męża. Przeprawa trwała kilka dni, krok po kroku pokonywano kolejne odległości.

Następnego dnia ekipa miała spotkać się z mieszkańcami miasteczka leżącego niedaleko, skąd mieli kontynuować podróż. Po przybyciu okazało się, że w mieście nie ma żywej duszy. Mieszkańców dopadła ospa, której nikt nie przeżył. Pokaźna grupa Indian błyskawicznie się oddaliła, nie chcąc stracić życia w taki sposób.
Dwie osoby z ekipy popłynęły kanu, żeby znaleźć pomoc. Nastrój pozostałych uczestników wyprawy z dnia na dzień się pogarszał. Zapasy szybko się kończyły, a nikt nie przybywał na ratunek. Minęło kilka dni, kiedy siostrzeniec Isabel dostał wysokiej gorączki. Jego twarz była czerwona, a jego ciało ciągle przechodziły dreszcze. Mimo pomocy lekarskiej, niewiele dało się zrobić. Umarł w nocy. Zostało już tylko kilka osób. Umierali jeden po drugim. Isabel została całkiem sama.

Założywszy buty swojego nieżyjącego już brata, chwyciła za nóż i ruszyła przed siebie. Wiedziała, że czekając w obozie skazuje się na pewną śmierć.
Mężczyzna, który wcześniej wyruszył po pomoc, wkrótce wrócił i zastał jedynie gnijące ciała towarzyszy. Isabel już tam nie było. Założył, że nie żyje, więc wrócił do miasta z przykrą wiadomością, która dotarła także do oczekującego już w Gujanie męża.

W tym czasie kobieta była już na granicy śmierci. Błąkała się po dżungli, głodując przez dziewięć dni. Pogryziona przez owady, w strzępkach ubrań, jadła co tylko dało się zjeść i walczyła z halucynacjami. Przy życiu trzymało ją przekonanie, że jej przeżycie nie jest przypadkowe i jej przeznaczeniem jest dotarcie do męża. W końcu spotkała na swojej drodze Indian, którzy zaoferowali jej pomoc – tutaj niezwykle przydatna była znajomość ich języka. Kilka tygodni dbali o nią i pilnowali, żeby bezpiecznie ruszyła dalej. Udało jej się spotkać z ojcem, który był tak wstrząśnięty utratą całej rodziny, że postanowił jechać z nią do Cayenne, miasta w Gujanie Francuskiej.

Tam Isabel i Jean się spotkali, w 1770 roku, po ponad dwudziestu latach rozłąki. Trzy lata później małżeństwo Godin razem z ojcem Isabel wyruszyło do Francji.
Para spędziła ze sobą ponad dwadzieścia lat, starając się nadrobić stracony czas. Oboje odeszli w 1792 roku - Jean 1 marca, a Isabel 27 września.


W Saint-Amand-Montrond we Francji, czyli w mieście, w którym mieszkali, stoi popiersie Isabel.
8

Oglądany: 62830x | Komentarzy: 17 | Okejek: 221 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało