Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Hoża pannica, zielony koń i inne cuda...

15 513  
7   4  
Jedzie kowboj przez miasteczko. Zobaczył hożą dziewoję.
Mysli - Przejadę przed nią, ona zapyta: Dokąd tak jedziesz kowboju?
A ja odpowiem: Jadę, nie jadę, ale bym cię bzyknął!
Jak pomyślał, tak zrobił, a dziewczyna nic.
Myśli - Siądę twarzą do ogona i tak przed nią przejadę. Ona zapyta:
Dokąd tak jedziesz kowboju i dlaczego tyłem?
A ja odpowiem: Jadę, nie jadę, ale bym cię bzyknął!

Jak pomyślał, tak zrobił, a dziewczyna nic.
Myśli - Pomaluję konia na zielono, przejadę przed nią, ona zapyta:
Dokąd tak jedziesz kowboju na zielonym koniu?
A ja odpowiem: Jadę, nie jadę, ale bym cię bzyknął!
Jak pomyślał, tak zrobił, a dziewczyna woła:
Kowboju, może byś mnie bzyknął?!"
Kowboj na to: "Bzyknął, nie bzyknął, ale na zielonym koniu jadę"

Przychodzi "kobieta karzeł" do ginekologa i mówi, że strasznie ociera ją w kroku.
Lekarz kazał jej się położyć na fotelu i zbadał ją "dogłębnie". Niestety, nic nie stwierdził.
- Jest Pani zdrowa, jest pani prawidłowo zbudowana...
- Ale, panie doktorze to mnie ociera tylko w czasie deszczu!
- To proszę przyjść, kiedy będą dolegliwości. Zobaczymy o co chodzi?
Nie minęło 5 dni i karlica zjawia się okutana w pelerynę i z parasolem w dłoni.
- Panie doktorze, ja już nie wytrzymam! Strasznie dokucza mi to ocieranie...
Lekarz położył "kobiete karla" na fotel, obejrzał i przystąpił do działania.
Walczył z narzędziami około 15 minut, po czym powiedział, że już po bólu.
"Kobieta karzeł" zeszła z fotela, zrobiła kilka kroków i faktycznie, po dolegliwościach ani śladu.
- Panie doktorze! Jest pan cudotwórcą, jak pan to zrobił?
- Obciąłem pani kalosze.

Mąż z żoną pracują na pieska... Rytmicznie, rytmicznie, rytmicznie... W końcu żona odwraca się:
- może byś powiedział coś miłego, np. że mnie kochasz...
Na co mąż:
- kocham cię
I dalej rytmicznie, rytmicznie, rytmicznie...
Żona znowu:
- a może teraz coś od siebie...
Na co mąż:
- Dupa wyżej...

Złapali Indianie białego, przywiązali do pala męczarni, postawili strażnika i poszli się naradzić, co z nim zrobić. Siedzi sobie biedak przy palu i myśli:- Co tu zrobić?Niestety, mam przejebane.
Mam najbardziej przejebane jak tylko sobie można wyobrazić.
Nagle w chmurach zrobił się niewielki otwór, a przez ten otwór spłynęło na nieszczęśnika jasne, aczkolwiek nie oślepiające światło i usłyszał głos potężny, ale nie ogłuszający, który rzekł:
- Nie obawiaj się synu, potrząśnij rękami.
Potrząsnął. Ku jego zdumieniu więzy opadły.
- Podejdź do strażnika - mowi dalej głos.
Podszedł lekko przestraszony.
- Nie obawiaj się, strażnik śpi - kontynuował Głos.
- A teraz wyrwij strażnikowi tomahawk i uderz. To syn wodza.
Wyrwał i uderzył. Zabił syna wodza i czeka, co dalej. Wtedy Głos z lekkim rozbawieniem:
- Teraz to masz dopiero przejebane...

Oglądany: 15513x | Komentarzy: 4 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało