Sebastiana Kawy nie trzeba przedstawiać nikomu, kto interesuje się lotnictwem - w skrócie nasz człowiek, który w szybownictwie od lat regularnie wygrywa wszelkie mistrzostwa świata czy Europy. Żądny nowych wyzwań w 2013 roku zamarzył o przelocie nad Mount Everestem.
#1. Marzenie
#2. Najtrudniejsze było dostarczenie pożyczonego z Niemiec szybowca do Nepalu. Trwało to kilka miesięcy i sprzęt dojechał dopiero 19 grudnia 2013
#3. Drugimi "himalajami" było zdobycie odpowiednich pozwoleń od rządu nepalskiego, który nie wiedział jakiego rodzaju przepisy lotnicze zastosować do szybowca - w końcu tam latają albo paralotnie, albo maszyny pasażerskie
Przed Mikołajami siedzi minister Kultury, Turystyki i Lotnictwa Cywilnego Nepalu, obok Sebastiana jego ojciec
#4. Tak, to swojskie Borygo - Sebastian latał motoszybowcem, którego silnik wystarcza jedynie na wzniesienie na określoną wysokość, max. 1 h lotu.
#5. Profesjonalna mapa lotnicza Nepalu
#6. Już bez silnika, teraz trzeba dolecieć do łańcucha Himalajów
#7. W grudniu, kiedy były już wszystkie zgody, pogoda nie dopisywała
#8. Jedyny dzień, kiedy chmury lekko odpuściły to był 22 grudnia - tuż przed zakończeniem wyprawy.
#9. Sebastian wiedział, że musi spróbować
#10. Tego dnia doleciał do szczytu Annapurny, góry, która zatrzymała na zawsze 40% śmiałków, którzy próbowali ją zdobyć
#11.
#12. Momentami GPS pokazywał prędkość 400 km/h względem ziemi - wszystko przez wiatr wiejący nawet 130 km/h
#13.
#14. Sebastian trzyma Szal Nadziei od dzieci z kliniki hematologii we Wrocławiu, który miał przelecieć nad Himalajami
#15. Nie wiem kim jest pasażer, ale dałbym wszystko, żeby siedzieć na jego miejscu!
#16.
#17. W pewnym momencie zamarzły wszystkie instrumenty, działał tylko jeden, który Sebastian trzymał w kieszeni
#18.
#19.
#20. Annapurna w pełnej krasie
#21.
#22. Film nakręcony podczas lotu (od 0:40)
#23. CDN.
Polska ekipa przetarła już urzędowe szlaki i zapowiadają powrót do Nepalu w połowie lutego 2014, by tym razem doprowadzić sprawy do wielkiego finału i lotu nad Mount Everestem. Akcję możecie śledzić na fanpage'u i stronie Sebastiana Kawy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą